Na fermie w Heinrichswalde w Meklemburgii-Pomorzu Przednim zakończyło się wybijanie zagrożonego wirusem ptasiej grypy stada liczącego 30 tys. indyków - poinformował dyżurny weterynarz Holger Vogel. Likwidacja obejmie też inny drób w okolicy. ​Podlegają jej kury, kaczki i gęsi z prywatnych gospodarstw w promieniu 3 kilometrów od źródła zarazy.

W promieniu 50 km od fermy, na której pojawił się wirus, hodowcy drobiu mają zakaz wypuszczania ptaków z pomieszczeń.

Wykryty na fermie zarazek uważany jest za bardzo zaraźliwy szczep wirusa ptasiej grypy - H5N8. Dotychczas występował tylko w Azji.

Na fermie od początku miesiąca zaobserwowano wzrost śmiertelności indyków - informował wcześniej szef weterynaryjnego Instytutu im. Friedricha Loefflera (FLI) Thomas Mettenleiter. FLI z siedzibą na bałtyckiej wyspie Riems bada wszystkie podejrzane przypadki padnięcia ptaków w Niemczech w związku z zagrożeniem ptasią grypą.

Wirus groźny dla człowieka?



Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób wirus dostał się na fermę w Heinrichswalde. FLI wysłał tam czterech ekspertów.

Mettenleiter podkreślił, że należy wychodzić z założenia, iż każdy wysoko patogenny wirus może stwarzać zagrożenie dla ludzi. Dotychczas nie stwierdzono jednak zarażenia się przez człowieka wirusem H5N8, także w Korei Południowej, gdzie z powodu tego wirusa musiano wybić setki tysięcy ptaków.

Władze Meklemburgii-Pomorza Przedniego zapowiedziały wypłacanie hodowcom odszkodowań. 

(mal)