​Najlepszy przyjaciel Siergieja Skripala twierdzi, że były rosyjski agent i jego córka Julia są w tak poważnym stanie, że lekarze powinni pozwolić im umrzeć. "Jakie życie ich czeka, jeśli przeżyją?" - pytał Ross Cassidy w rozmowie z brytyjską telewizją Sky News.

Siergiej Skripal i jego córka Julia od 4 marca przebywają w szpitalu po tym, jak mieli kontakt z bronią chemiczną typu nowiczok. Ich stan jest określany jako poważny. Według ekspertów, prawdopodobnie nigdy nie będą mogli powrócić do normalnego życia.

Najlepszy przyjaciel byłego oficera GRU Ross Cassidy - który poznał Skripala w Salisbury w 2010 roku - twierdzi, że lekarze powinni pozwolić 66-latkowi i jego córce umrzeć. Jaka czeka ich przyszłość? Nie znam właściwości broni, która została na nich użyta, ale zakładam, że są teraz podtrzymywani przy życiu dzięki aparaturze. Jakie czeka ich życie, jeśli przeżyją? - pytał Cassidy w rozmowie ze Sky News.

Powiedzieli nam już, że będą poważnie upośledzeni i nie wiem, czy tego by chcieli. Myślę, że śmierć byłaby dla nich lepsza - dodał.

Cassidy zna Skripala i jego rodzinę od ośmiu lat. To było dość niezwykłe, mieszkać obok rosyjskiej rodziny, ale byliśmy bliskimi przyjaciółmi - wspomina. Zapoznałem Siergieja z wieloma rzeczami, na przykład z angielskim piwem, a on częstował mnie wódką - opowiada. Nigdy nie zapominał o moich urodzinach, zawsze kupował mi butelkę drogiego whisky - dodaje.

3 marca - czyli dzień przed atakiem - Skripal pojechał na lotnisko w Heathrow, by odebrać Julię. Były agent pożyczył od Cassidy’ego samochód terenowy.

Dzień później dotarły do niego informację o otruciu. Powiedzenie, że razem z żoną byliśmy z szokowani, to byłoby niedopowiedzenie stulecia - mówi. Cassidy spędził wiele czasu na rozmowach z policją i z mediami. Dopiero po 10 dniach pomyślałem "czekaj, Siergiej i Julia są w szpitalu i najprawdopodobniej umrą". Poczułem się winny, że w ogóle o tym nie myślałem - zaznacza.

(az)