Grecka opozycja głośno krytykuje rząd w Atenach za opieszałość w gaszeniu gigantycznych pożarów. Ogień szaleje już piąty dzień, ale nie zagraża w tej chwili żadnej z wiosek. Rząd obiecał do miliona euro nagrody za pomoc w wytropieniu podpalaczy.

Teraz o swój dom się nie boję, ale nie wiadomo co przyniosą najbliższe godziny - mówią mieszkańcy wioski Skiloudi, jeszcze w nocy niemal całkowicie otoczonej przez płomienie. W śledztwo w sprawie pożarów włączyła się grecka komórka do walki z terroryzmem.

Krytyka opozycji znajduje posłuch u tysięcy Greków, którzy w ogniu stracili bliskich, domy i dobytek. Sprawa pożarów prawdopodobnie zdominuje debatę polityczną przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi, które wyznaczono na 16 września.

W związku ze śledztwem w sprawie podpaleń od piątku zatrzymano kilkanaście osób, do aresztu trafiło siedem osób. Wielu lokalnych burmistrzów o podpalenia oskarża bezwzględnych deweloperów, którzy w ten sposób uzyskują grunty pod inwestycje.

Budowa na terenie zalesionym jest zabroniona. Pojawiły się więc przypuszczenia, że pozbawieni skrupułów deweloperzy dzięki pożarom obchodzą przepisy. Ponieważ nie istnieje wykaz przeznaczenia gruntów, nie ma rozstrzygającego dowodu, czy spalony teren był strefą leśną czy przeznaczoną pod budowę lub rolnictwo.