Katolicy, którzy w amerykańskich wyborach prezydenckich zagłosowali na Baracka Obamę, powinni powstrzymać się od przyjmowania komunii świętej - oznajmił ksiądz Jay Scott Newman z parafii w Greenville w Południowej Kalifornii. Powód? Prezydent elekt jest zwolennikiem aborcji.

Zdaniem księdza, poparcie dla Baracka Obamy jest równoznaczne z "fizycznym obcowaniem ze złem". Nasz naród obrał sobie na zwierzchnika najbardziej radykalnego zwolennika aborcji, jaki kiedykolwiek zasiadał w amerykańskim Senacie, bądź kandydował na prezydenta - napisał Newman w niedzielnej odezwie do parafian. Jej fragmenty przytoczyła agencja Associated Press.

Kaznodzieja dodał, że głosowanie na zwolennika aborcji w sytuacji, gdy jego konkurentem był obrońca życia, wymaga przystąpienia do spowiedzi, bo jest obcowaniem z „istotnym złem”.

Przesłanie Newmana skrytykowało bostońskie stowarzyszenie Katolickich Demokratów. Ojciec Newman myli się (...). Niestety, robi to w sposób kosztowny dla tych parafian, którzy zagłosowali na Obamę i Joe Bidena. Poniosą oni duchowy koszt tych słów - ocenił dyrektor stowarzyszenia, Steve Krueger. A jak wskazują sondaże, 54 procent amerykańskich katolików wybrało właśnie kandydata demokratów.