​Szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo potępił narastający antysemityzm, m.in. na Bliskim Wschodzie i w Europie, porównując to zjawisko do "przerzutów nowotworowych". Powiedział, że coraz częściej Żydzi są ofiarami ataków w Niemczech i we Francji.

W swym wystąpieniu w Waszyngtonie, podczas dorocznej konferencji AIPAC (American Israel Public Affairs Committee), największej proizraelskiej grupy wpływów w Stanach Zjednoczonych, Pompeo stwierdził, że w USA motywowane nienawiścią ataki na Żydów wzrosły w 2017 roku aż o jedną trzecią.

Agencja Reutera przypomniała, że we Francji, gdzie żyje największa w Europie społeczność żydowska, w 2018 roku doszło do 500 ataków na Żydów. To 74-procentowy wzrost w stosunku do 2017 roku.

Dość nieoczekiwanie Mike Pompeo zaatakował brytyjską Partię Pracy za tolerowanie antysemityzmu w jej szeregach, nazywając to "hańbą narodową".

Każdy przyzwoity człowiek ma obowiązek przeciwstawiać się antysemityzmowi - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji.

Podkreślił też, że narastający antysyjonizm - sprzeciw wobec istnienia Izraela jako ojczyzny narodu żydowskiego - jest formą antysemityzmu. Krytykowanie Izraela jest dopuszczalne, ale nie krytykowanie prawa do jego istnienia (...) Antysyjonizm to antysemityzm - stwierdził Pompeo.

Zapewnił, że USA pozostaną niezłomnym sojusznikiem Izraela.

Prezydent USA Donald Trump w poniedziałek podpisał dekret, na mocy którego Stany Zjednoczone formalnie uznały suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan. Dokument został podpisany podczas spotkania Trumpa z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w Białym Domu.

Izrael zajął znaczną część Wzgórz Golan podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku, a następnie wcielił je administracyjnie do swego terytorium. Decyzja ta nie została nigdy zaaprobowana przez wspólnotę międzynarodową, a prawo do tego obszaru rości sobie Syria. ONZ uważa Wzgórza Golan za terytorium okupowane.