12 kwietnia w biały dzień, na dworcu centralnym w Brukseli ginie zamordowany 17-letni Joe van Holsbeek. Chłopak nie chciał dać napastnikom odtwarzacza mp3 - otrzymał 5 śmiertelnych ciosów nożem. Sprawców udało się ująć dzięki kamerom video. Okazało się, że są nimi dwaj młodzi Polacy.

Zabójstwo 17-latka wywołało w Belgii ogromne społeczne emocje. Manifestacje sprzeciwu wobec przemocy były porównywalne jedynie do wielkich protestów w związku z aferą pedofila Marka Dutroux. Ludzie wyszli na ulice. W marszu milczenia wzięło udział ponad 80 tysięcy osób. Kiedy okazało się, że głównymi podejrzanymi o zabójstwo są Adam G. i Mariusz O., Polacy pracujący na czarno w Belgii zaczęli obawiać się antypolskich reakcji ze strony Belgów. Nastroje uspokoiły się po wydaniu belgijskiej prokuraturze zbiegłego do Polski Adama G.

Na proces trzeba będzie jednak zaczekać co najmniej pół roku. W najbliższych dwóch tygodniach sąd podejmie decyzję, czy Polacy będą sądzeni jak dorośli. Jeżeli tak, to grozi im dożywocie.