Ze śmierci Hugo Chaveza cieszą się imigranci z Wenezueli, żyjący w Stanach Zjednoczonych. Wraz z nimi imigranci z Kuby. Dla Chaveza, Fidel Castro był wzorem do naśladowania.

Ludzie wyszli na ulice kubańskiej dzielnicy w Miami. Zapełniły się puby. Wenezuelczycy i Kubańczycy świętują. Podkreślają, że powoli odchodzą dyktatorzy i mają nadzieję, że i w ich krajach dojdzie w końcu do demokratycznych przemian.

Na zmiany liczą też Stany Zjednoczone. 

"W tym trudnym momencie śmierci prezydenta Hugo Chaveza, Stany Zjednoczone potwierdzają swoje poparcie dla obywateli Wenezueli i zainteresowanie dla rozwoju konstruktywnych stosunków z wenezuelskim rządem. Wenezuela rozpoczyna nowy rozdział w swojej historii. USA pozostają zaangażowane w politykę promującą" - to specjalne oświadczenie, jakie wydał amerykański prezydent Barack Obama.

W Waszyngtonie podkreśla się, że nadchodzi czas zmian. Hugo Chavez był siłą destabilizującą w Ameryce Łacińskiej i przeszkodą dla rozwoju regionu - powiedział republikański przewodniczący komisji ds wywiadu Mike Rogers - Mam nadzieję, że jego śmierć będzie okazją do otwarcia nowego rozdziału w stosunkach amerykańsko-wenezuelskich.

Ed Royce, republikański kongresmen z Californii dodał, że Hugo Chavez był tyranem, który zmusił Wenezuelczyków do życia w strachu.

Kiedyś Wenezuela miała silną tradycję demokracji, zbliżoną do Stanów Zjednoczonych. Śmierć Chaveza oznacza nowe wybory. Ich termin zostanie ogłoszony w ciągu miesiąca.