Polski rząd ma dziś przekazać Brukseli plany prywatyzacyjne polskich stoczni. Rząd obiecał, że prześle dokumenty, a my będziemy sprawiedliwi, obiektywni i odpowiemy szybko - stwierdziła komisarz ds. konkrencji Neelie Kroes.

Wczoraj przesunięcia terminów prywatyzacji domagali się przed siedzibą Komisji Europejskiej stoczniowcy z Gdyni, Gdańska i Szczecina. Nie obyło się bez problemów. Jak donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, „Solidarność” się podzieliła, a stoczniowcy pokłócili. Ci ze Stoczni Gdańskiej czuli się oszukani, ponieważ nie weszli rano na rozmowy z komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes. Z komisarz rozmawiali jedynie stoczniowcy ze Szczecina i Gdyni.

Zdesperowani związkowcy z Gdańska walili więc kaskami i kijami od transparentów w szklane drzwi budynku Komisji Europejskiej. Dopieli swego, przed budynek wyszła pani komisarz. Stoczniowcy po krótkiej rozmowie z Kroes wsiedli do autokarów i wyruszyli w drogę powrotną do Polski.

KE chce, aby do 26 czerca polska strona ma przedstawiła plany restrukturyzacyjne, a do 15 lipca plany prywatyzacyjne stoczni. Jeżeli Polska nie wypełni tego zobowiązania, Komisja zażąda zwrotu pomocy publicznej, szacowanej na około 5 miliardów złotych. Konieczność zwrotu wsparcia przyznanego przez rząd od 2004 r. polskim zakładom może oznaczać ich upadłość.