Bez porozumienia w sprawie zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych zakończyło się nocne posiedzenie w Kopenhadze. Ta kluczowa kwestia dla paktu klimatycznego, który miał zostać uzgodniony na szczycie ONZ, nadal różni światowych przywódców.

Wcześniej negocjatorzy uzgodnili wstępny szkic umowy, w której wzywają do ograniczenia globalnego wzrostu temperatur do maksimum 2 stopni Celsjusza w porównaniu z poziomem sprzed epoki przemysłowej oraz do przeznaczenia do roku 2020 przynajmniej 100 miliardów dolarów rocznie na pomoc dla krajów rozwijających się. Minimum 30 miliardów z tej puli miałoby trafić do krajów najbiedniejszych.

Pojawiają się głosy, że sytuacja jest beznadziejna. Politycy nie mogą nawet ustalić nazwy dokumentu podsumowującego rozmowy w Kopenhadze. Spór o to, czy nazwać go deklaracją, czy też oświadczeniem nie jest bez znaczenia, bo chodzi o to, czy dokument ma być politycznie wiążący.

Dziś dojdzie do spotkania prezydenta USA Baracka Obamy i premiera Chin Wen Jiabao. Oba kraje odpowiedzialne za największą na świecie emisje gazów cieplarnianych i oba nie mogą osiągnąć porozumienia w przeddzień ostatecznych ustaleń konferencji klimatycznej w Kopenhadze. Obama ma się też spotkać z prezydentem Brazylii Luizem Inacio Lulą da Silva i premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewiem.

Konferencja ONZ z udziałem prawie 190 państw świata obraduje od 7 grudnia.