Macie dwa tygodnie na uratowanie Ziemi od katastrofalnych zmian klimatu - wzywali światowych przywódców ekolodzy w dniu rozpoczęcia szczytu klimatycznego w Kopenhadze. To największe spotkanie w sprawie klimatu w ostatnich latach. Przyjechało na nie 15 tysięcy gości z całego świata.

Szczyt otworzyła Britt Bjerregaard z duńskiego rządu. Mam nadzieję, że gdy opuścicie to centrum konferencyjne, nasza planeta w przyszłości będzie bezpieczniejsza i bardziej zielona - mówiła:

Klimatyczną koalicję na rzecz ograniczenia własnych emisji dwutlenku węgla zawiązało siedem najbogatszych państw Unii Europejskiej. Dania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Finlandia, Szwecja i Hiszpania chcą zredukować emisję gazów o 30 procent. W przyjętym rok temu dokumencie mówiono o 20 procentach.

Pierwszego dnia szczytu tematem numer 1 była jednak dyskusja na temat kradzieży maili z brytyjskiego instytutu naukowego. Wynikało z nich, że największy ośrodek badań klimatycznych na Wyspach ustawia dane tak, by wskazywały istnienie globalnego ocieplenia. Ostatni przypadek kradzieży danych naukowców z uniwersytetu we wschodniej Anglii pokazuje, że niektórzy nie cofną się przed niczym, żeby zdyskredytować klimatologów. Być może, żeby podważyć działania międzyrządowego panelu na temat zmian klimatycznych - skomentował te wydarzenia szef panelu klimatycznego Rajendra Pachauri:

Szczyt w Danii potrwa dwa tygodnie. Celem konferencji jest porozumienie, jak zapobiec ociepleniu klimatu na Ziemi o więcej niż dwa stopnie Celsjusza. Problem polega na tym, że aby redukcja emisji CO2 mogła mieć wpływ na klimat, do nowego porozumienia muszą przystąpić wszystkie kraje, niezależnie od ich zamożności. Tymczasem dotychczas nie ma porozumienia ani co do celów, ani środków, jak zmniejszyć emisję CO2, która powoduje efekt cieplarniany i podnoszenie poziomu mórz i oceanów.

Spory wystąpiły nawet w samej Unii Europejskiej, zwłaszcza w sprawie podziału unijnej składki na wsparcie biedniejszych państw w ich wysiłkach na rzecz redukcji emisji CO2. Na poziomie światowym składka ma być dzielona według poziomu emisji CO2 i PKB. Jednak Polska, która na ostatnim szczycie UE przewodziła nieformalnej grupie dziewięciu uboższych państw Unii, chce, by we Wspólnocie brana była pod uwagę przede wszystkim zamożność krajów.