Papież Franciszek odwiedził miasteczka w trzech regionach środkowych Włoch, zniszczone w rezultacie trzęsienia ziemi w sierpniu. Wizytę rozpoczął od miejscowości Amatrice, gdzie zginęła większość z 297 ofiar kataklizmu.

Papieska wizyta była zaskoczeniem dla ludności. Nie została wcześniej zapowiedziana, choć wiadomo było, że Franciszek może w każdej chwili przyjechać w tamte strony, co sam deklarował. Ostatnio o planach tej podróży mówił w niedzielę podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu w drodze z Baku do Rzymu. Na pytanie dziennikarzy, kiedy odwiedzi tereny trzęsienia ziemi, odparł wtedy, że termin wizyty ustali po powrocie do Watykanu. Zastrzegł zarazem, że chce tam pojechać prywatnie; sam, "jako ksiądz, biskup, papież". Wszędzie witały go tłumy mieszkańców.

Media podkreślają, że papież wybrał szczególny dzień na tę podróż: uroczystość świętego Franciszka z Asyżu, patrona Włoch i swojego pontyfikatu.

Rano, bez policyjnej eskorty, wyłącznie z żandarmerią watykańską, Franciszek przyjechał nieoczekiwanie do Amatrice w stołecznym regionie Lacjum, gdzie poszedł od razu do tymczasowej szkoły w baraku wzniesionym przez Obronę Cywilną. Rozmawiał tam z uczniami i nauczycielami. Przed szkołą Franciszek zwrócił się do mieszkańców miejscowości, którzy przybyli natychmiast na wiadomość o jego obecności. Wyjaśnił, że nie przyjechał zaraz po trzęsieniu ziemi, bo wiedział, że jego wizyta utrudniłaby tylko ich sytuację. Nie chciałem przeszkadzać i wolałem, żeby minęło trochę czasu - dodał. Ale od pierwszego momentu czułem, że muszę przyjechać do was, po prostu po to, by powiedzieć wam, że jestem z wami blisko i że modlę się za was - zauważył. Idziemy naprzód, zawsze jest przyszłość. Jest tylu bliskich, którzy nas opuścili, którzy zginęli tu w gruzach - mówił papież. Razem z mieszkańcami Franciszek odmówił modlitwę za ofiary.

Papież był także w zamkniętej, tzw. czerwonej strefie miasteczka, gdzie leżą gruzy zniszczonych budynków, a inne grożą zawaleniem. W milczeniu modlił się wśród ruin domów mieszkalnych. Rozmawiał z mieszkańcami, między innymi z mężczyzną, który w trzęsieniu ziemi stracił żonę i dwoje dzieci. Dłuższą chwilę spędził ze strażakami. Dziękował im za pracę i zapewnił o swej modlitwie. Wysłuchawszy ich opowieści o akcji ratunkowej papież powiedział: Chcę mieć z nimi wszystkimi zdjęcie, bo to oni ratują ludzi.

Franciszek był również w domu opieki dla seniorów w miejscowości Borbona, gdzie przebywają obecnie także starsze osoby, które straciły dach nad głową w rezultacie sierpniowego wstrząsu.

Kolejnym etapem papieskiej wizyty było miasteczko Accumoli. Tam czekali na papieża szef włoskiej Obrony Cywilnej Fabrizio Curcio i rządowy komisarz ds. odbudowy tych terenów Vasco Errani.

Franciszek modlił się przed zniszczonym kościołem pod wezwaniem Świętego Franciszka, którego proboszczem jest ksiądz Krzysztof Kozłowski. Odwiedził następnie miasteczko namiotowe w Arquata del Tronto w regionie Marche. Od tamtejszej ludności otrzymał koszulkę z napisem: "Odwaga nie drży". Zatrzymał się również w pobliskiej osadzie Pescara del Tronto. W tamtych stronach zginęło 24 sierpnia 48 osób.

Trzecim regionem, do którego papież pojechał w czasie trwającej 7 godzin podróży, była Umbria, która również ucierpiała w kataklizmie. Odwiedził miejscowość San Pellegrino di Norcia, w której były bardzo duże szkody.

W czasie jego wizyty w Umbrii zanotowano wstrząs o magnitudzie 3,6.

(mn)