Amerykanów zachęca, by przesiedli się do małych, ekologicznych samochodów. A sam będzie jeździł paliwożernym kolosem. Na usprawiedliwienie Baracka Obamy pozostaje fakt, że wybór nowej, prezydenckiej limuzyny to decyzja Secret Service. Bunkier na kółkach albo czołg z oknami - tak określany jest Cadillac One, który od 20 stycznia będzie woził prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Nawet z pobieżnych opisów wynika, że ten samochód potrafi przetrwać naprawdę wiele. Drzwi grubości 20 centymetrów, maksymalnie wzmocniona konstrukcja kabiny i koła, których nie sposób przestrzelić. Poza tym wnętrze samochodu jest tak uszczelnione, że nawet atak chemiczny nie zagraża bezpieczeństwu prezydenta.

Barack Obama będzie miał do dyspozycji kilka telefonów, łącza satelitarne i Internet. A dla rozrywki dziesięciopłytowy odtwarzacz CD. Jedna z agencji prasowych, opisując nową limuzynę podała, że Cadillac może wytrzymać nawet bezpośrednie uderzenie meteorytu. Producent nie zaprzecza, chociaż raczej wątpliwe, by akurat ten rodzaj zagrożenia był brany pod uwagę przy konstruowaniu prezydenckiego auta.