"Organizatorom zależało tylko na pieniądzach" - twierdzi legendarny Dr Motte, pomysłodawca oraz inicjator pierwszej Love Parade. W niedzielę zapadła decyzja, że ta impreza więcej się już nie odbędzie. W wyniku masowej paniki, która wybuchła w sobotę podczas festiwalu w Duisburgu, zginęło 19 osób, a 340 zostało rannych.

Zobacz również:

Muszę powiedzieć, że to naprawdę smutne, ale ludzie odpowiedzialni za ten festiwal myślą tylko o pieniądzach. Uczestnicy nie mieli odpowiednio dużo miejsca, by się bawić. To organizatorzy są winni - mówi Dr Motte.

Władze Duisburga przekazały policji na potrzeby śledztwa wszystkie dokumenty dotyczące organizacji imprezy. Prokuratura wszczęła już śledztwo. Organizatorzy imprezy zapewniają, że zrobią wszystko, by pomóc w wyjaśnieniu tragedii.

Według władz miasta, wśród ofiar tragedii było co najmniej siedmioro obcokrajowców. Zidentyfikowano obywateli Holandii, Włoch, Australii, Chin, Bośni oraz dwie osoby z Hiszpanii. Na liście zmarłych nie ma Polaków.

Wiele liczb, trudno ustalić prawdę

Położony na powierzchni 230 tys. metrów kwadratowych teren, gdzie odbywał się festiwal, był przystosowany, by pomieścić średnio 300 tysięcy osób. Jednak według niemieckich mediów, liczba uczestników imprezy mogła sięgnąć nawet 1,4 mln. Miejscowa policja zaznacza, że nie może potwierdzić tej liczby.

Według ostatnich informacji, straż dostała zgłoszenie imprezy na zaledwie 500 tysięcy ludzi. Nigdy na Love Parade nie było tak mało osób. Do tego miasto żyło w przekonaniu, że na terenie byłego dworca będzie najwyżej 300 tysięcy. Reszta miała się bawić w innych częściach miastach.

Koncepcja bezpieczeństwa podczas festiwalu zakładała dostęp na imprezę tunelem od strony południowej. Detlef von Schmeling powiedział, że nie ma informacji, jakoby w jakiejkolwiek chwili w trakcie parady zamknięto wejście. Media relacjonowały z kolei, że ogrodzenia zamknięto przed godziną 17 z powodu przepełnienia. Nie dysponujemy wiedzą, że w tunelu panował tak wielki tłok, iż musiało dojść do tej tragedii - oświadczył burmistrz Duisburga von Schmeling. W czasie, gdy nastąpiła katastrofa, policja miała otworzyć drugą rampę, przez którą możliwy był dostęp na teren imprezy.

Tymczasem świadkowie zdarzenia mówili, że w tunelu panował tłok, w którym trudno było oddychać. Niektórzy wdrapywali się po wąskich schodach na zbocza przed tunelem oraz na konstrukcję słupa, na którym umieszczone były głośniki. Kilka osób spadło, co przyczyniło się do wybuchu paniki - napisał na swoich stronach internetowej dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Love Parade przez lata odbywała się w Berlinie. Dopiero trzy lata temu przeniesiono ją do Zagłębia Ruhry. Teraz impreza organizowana jest co roku w innym mieście, a przygotowanie tak dużego wydarzenia nie jest łatwą sprawą. Najlepiej widać było to w zeszłym roku, gdy Bochum, które szykowało się do Love Parade odwołało imprezę. Powodem była zbyt mała ilość dworców i brak możliwości wyznaczenia terenu na spotkanie prawie dwóch milionów ludzi.

Duisburg jest niewiele większy, ma niespełna pół miliona mieszkańców. Na paradę przyjechało natomiast ponad dwa razy więcej ludzi.