Podczas tłumienia demonstracji antyprezydenckich w Syrii, zginęło w tym kraju ponad 3,5 tys. ludzi. Takie informacje podała rzeczniczka Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka.

Tylko od 2 listopada zginęło 60 osób, tego dnia władze w Damaszku przyjęły plan pokojowy. Codziennie kilkadziesiąt osób jest aresztowanych, a kilkadziesiąt tysięcy ludzi jest w areszcie.

Syryjski rząd zgodził się tydzień temu na arabski plan wyjścia z kryzysu przewidujący całkowite zaprzestanie przemocy, wypuszczenie aresztowanych, wycofanie wojska z miast i wpuszczenie obserwatorów i mediów zagranicznych jeszcze przed podjęciem dialogu z opozycją.

Tymczasem, jak powiedziała rzeczniczka, syryjskie wojsko nadal wykorzystują czołgi i ciężką artylerię do atakowania mieszkalnych dzielnic Damaszku.

Liga Państw Arabskich postanowiła zorganizować kolejne spotkanie w sprawie Syrii 12 listopada. "Nadal syryjski rząd stosuje przemoc i nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań wdrożenia arabskiego planu wyjścia z kryzysu" - głosi komunikat Ligi.

Syryjska opozycja apeluje o międzynarodową interwencję wojskową w tym kraju. Według byłego wiceprezydenta Abdula Halima Chaddama, który uciekł do Francji, prezydent Baszar el-Asad "stał się szalony" i czeka go "ten sam los, jaki spotkał Muammara Kadafiego".