Obradujące w Nowym Jorku Zgromadzenie Ogólne ONZ jednomyślnie potępiło pucz w Hondurasie i zaapelowało o przywrócenie do władzy obalonego w niedzielę prezydenta Manuela Zelayi. Obecny na posiedzeniu ONZ Zelaya zadeklarował, że w czwartek zamierza wrócić do Tegucigalpy, stolicy kraju. Wracam, aby uspokoić społeczeństwo. Spróbuję rozpocząć dialog i uporządkować sprawy - powiedział.

Jak podaje agencja Reutera, obalonemu prezydentowi w powrocie do kraju towarzyszyć mają: przewodniczący Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) Jose Miguel Insulza, argentyńska prezydent Cristina Fernandez de Kirchner, prezydent Ekwadoru Rafael Correa oraz przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego ONZ Miguel d'Escoto.

Zelaya zapowiedział jednak, że po powrocie do kraju nie będzie już zabiegał o przeprowadzenie referendum, które pozwoliłoby mu ubiegać się o drugą kadencję. "Nawet gdyby mi zaproponowano możliwość pozostania u władzy, nie zrobię tego. Dokończe tylko bieżącą czteroletnią kadencję" - oznajmił.

Wybrany w 2006 roku Zelaya został aresztowany przez wojsko i wywieziony do Kostaryki w niedzielę, gdy odbyć się miało rozpisane z jego inicjatywy referendum. Prezydent chciał zwrócić się do wyborców z pytaniem, czy zgadzają się na powołanie Zgromadzenia Konstytucyjnego w celu dokonania takiej zmiany ustawy zasadniczej, która zezwoliłaby mu powtórnie kandydować na czteroletnią kadencję w listopadowych wyborach.

Tymczasowy przywódca Hondurasu Roberto Micheletti oświadczył w wywiadzie dla agencji Associated Press, że tylko inwazja wojskowa jest w stanie przywrócić do władzy 56-letniego Zelayę. Dotąd użyciem przemocy przeciwko puczystom groziła tylko Wenezuela.

Prokurator generalny Hondurasu Alberto Rubi powiedział, że gdy tylko Zelaya wróci do kraju, zostanie na wiele lat wtrącony do więzienia. Nowe władze zarzucają mu nie tylko chęć pogwałcenia konstytucji, ale też oskarżają go o sprzyjanie przemytnikom narkotyków. Micheletti twierdzi, że większość obywateli popiera zmianę władzy, gdyż uratowała ona kraj przed - jak to ujął - "chavizmem", czyli radykalnym socjalizmem w stylu prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza.

Rzeczywiście, podczas pobytu Zelayi w Nowym Jorku na obradach ONZ, w Tegucigalpie manifestowały tysiące zwolenników nowego rządu. Jak komentuje agencja Reutera, poparcie dla obalonego prezydenta spadło w ostatnich miesiącach do zaledwie 30 proc. Społeczeństwu nie podobał się przede wszystkim zwrot Zelayi na lewo. Mimo to, o przywrócenie prawowitej władzy w Hondurasie zaapelowały wszystkie kraje Ameryki, niezależnie od znajdującej się w nich u władzy opcji politycznej.