Już ponad tysiąc osób okupuje dzielnicę finansową Nowego Jorku. Na nogi postawiono dziesiątki policjantów. Każdego dnia protest się rozrasta. Przybywa nowych osób, które domagają się poprawy sytuacji na rynku pracy i ukarania banków odpowiedzialnych za wywołanie światowego kryzysu.

Chwilami przypomina to wielki piknik, ale doszło też do starć z policją. Zatrzymano kilkadziesiąt osób.

Dzień, tydzień, będziemy okupować Wall Street. To będzie walka - powiedział naszemu korespondentowi Pawłowi Żuchowskiemu mężczyzna, który jak przyznaje od dłuższego czasu nie może znaleźć pracy. Przed wybuchem kryzysu nie miał kłopotów z zatrudnieniem. Ludzie mają dość kłopotów finansowych.

Amerykanie nie są już reprezentowani przez swoich przedstawicieli. Przeciętny obywatel nie ma milionów dolarów, które mógłby dać swoim kongresmenom, żeby ci zechcieli go posłuchać. Bankowcy ciągle się bogacą, podczas gdy 99 procent społeczeństwa jest coraz biedniejsza - przyznała pewna kobieta.

To wszystko przypomina wielki obywatelski bunt. Nie akceptujemy już wymówek. To globalne przebudzenie, jakiego do tej pory nie byliście świadkami. Wy jesteście lepsi niż to tu. Kochamy was, proszę pomóżcie nam! - krzyczy do przechodniów młody mężczyzna niedaleko budynku nowojorskiej giełdy.