Nie należy lekceważyć ryzyka wojny jądrowej - przestrzegł prezydent Rosji Władimir Putin w czasie dorocznej konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych. Mówiąc o relacjach z Ukrainą, ostrzegł, że Rosja będzie umacniać swoją obronność na Krymie. Odnosząc się z kolei do sankcji nałożonych na Moskwę przez kraje Zachodu, stwierdził, że wiążą się one ze wzrostem rosyjskiej potęgi.

Nie należy lekceważyć ryzyka wojny jądrowej - przestrzegł prezydent Rosji Władimir Putin w czasie dorocznej konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych. Mówiąc o relacjach z Ukrainą, ostrzegł, że Rosja będzie umacniać swoją obronność na Krymie. Odnosząc się z kolei do sankcji nałożonych na Moskwę przez kraje Zachodu, stwierdził, że wiążą się one ze wzrostem rosyjskiej potęgi.
Władimir Putin w czasie dorocznej konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych /YURI KOCHETKOV /PAP/EPA

Widzimy rujnowanie międzynarodowego systemu powstrzymywania wyścigu zbrojeń - ocenił Putin. Oświadczył, że trudno sobie wyobrazić, jak będzie się rozwijała sytuacja po zapowiedzianym wycofaniu się USA z układu INF o likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu. Podkreślił również, że nie ma jeszcze rozmów na temat przedłużenia innego dwustronnego układu rozbrojeniowego, tzw. nowego START.

Wspominając o nowych rosyjskich systemach obrony przeciwrakietowej, Putin oświadczył, że Moskwa jedynie dąży do utrzymania równowagi sił.

W równowadze strategicznej jest to na ogół tylko element powstrzymywania i zrównania parytetów, nic więcej. Nie dążymy do przewagi, lecz utrzymujemy równowagę - oświadczył.

Putin pozytywnie ocenił decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa o wycofaniu sił amerykańskich z Syrii, ale zastrzegł, że na razie Rosja nie widzi oznak wycofywania sił USA. Powołując się na prowadzony przy udziale Moskwy proces uregulowania politycznego w Syrii, ocenił, że obecność wojsk amerykańskich w Syrii nie jest potrzebna, określił ją wręcz jako niezgodną z prawem.

Podczas konferencji gospodarz Kremla kilkukrotnie powracał do relacji rosyjsko-ukraińskich. Oświadczył, że los marynarzy ukraińskich - zatrzymanych w związku z głośnym incydentem w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej i oskarżonych o nielegalne przekroczenie granicy Rosji - rozstrzygnie postępowanie sądowe.

Ostrzegł również, że Rosja będzie umacniać swoją obronność na Krymie.

Mamy prawo budować naszą politykę wojskową - na każdej części naszego terytorium - jak uważamy za stosowne dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Krym nie jest tu wyjątkiem - oświadczył.

Z drugiej strony zapewnił, że Rosja jest gotowa do przestrzegania umowy z Ukrainą, dotyczącej Morza Azowskiego, i do nieogłaszania "żadnych działań jednostronnych".

Umowę tę Rosja i Ukraina zawarły w roku 2003, a więc przed aneksją Krymu przez Rosję, co miało miejsce w 2014 roku. Na podstawie umowy oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską - nad którą Rosja po aneksji Krymu zbudowała most - za swoje terytorium wewnętrzne.

Wladimir Putin przekonywał także, że sankcje nałożone na Rosję przez Zachód wiążą się ze wzrostem jej potęgi, z tym, że jest ona silnym graczem, z którym należy się liczyć. Zapewnił równocześnie, że gospodarka Rosji przystosowała się do obecnych ograniczeń, choć przyznał, że wszystkie strony ponoszą w związku z sankcjami straty.

Krajom Europy Wschodniej Putin zarzucił z kolei "eksploatowanie fobii" związanych z przeszłością, "które przeszkadzają w podążaniu naprzód". Ocenił, że "szkodzi to krajom, których władze starają się prowadzić taką politykę". Nie wymienił jednak konkretnych państw.


Opracowanie: