Sukces wyborczy Karola Nawrockiego może spowodować osłabienie Trójkąta Weimarskiego - twierdzą francuscy komentatorzy. Nad Sekwaną zastanawiają się też, czy w krajach Europy da się wygrać wybory, okazując sympatię Donaldowi Trumpowi.
Rezultaty wyborów w Polsce mogą doprowadzić do zakwestionowania zaangażowania Polski w Unii Europejskiej, wsparcia dla Ukrainy i mogą wpłynąć na pozycję Polski w NATO. Współpraca Francji, Niemiec i Polski w ramach formatu Trójkąta Weimarskiego, znalazła się w zawieszeniu. Francuskie media snują ponurą wizję krajobrazu politycznego po zwycięstwie Karola Nawrockiego.
Kraje europejskie "widzą, jak oddala się nadzieja na Polskę zaangażowaną na scenie europejskiej" - ocenia "Le Monde", dodając, że perspektywa zapowiadanego wielkiego powrotu Warszawy do głównego nurtu polityki Europy, oddala się, pozostawiając Wspólnotę w trudnej sytuacji, między wojną w Ukrainie z jednej strony i nieprzewidywalną postawą Donalda Trumpa z drugiej.
"Le Monde", zauważając, że Polska jest krajem bardzo zaangażowanym w relacje z USA, może wykonać zwrot od polityki Brukseli, która stara się przekonać Trumpa, że zbliżenie z Rosją i Władimirem Putinem nie leży w interesie transatlantyckim. Podobnie, jak nałożenie na Unię wysokich ceł.
"L'Opinion" ocenia, że "zwycięstwo Karola Nawrockiego (...) wzmacnia przesunięcie politycznej szachownicy w Europie na prawo, pod życzliwym okiem administracji Trumpa". Dziennik zaznacza, że ta tendencja jest widoczna w skali całego kontynentu. "Jeśli chodzi o klęskę liberała Rafała Trzaskowskiego, to jest ona również klęską partii centrowych i większości stolic europejskich, poczynając od Brukseli (...)" - stwierdza autor.
"Le Monde" przytacza także opinie polityków i ekspertów. Francuska eurodeputowana Nathalie Loiseau wyraża opinię, że Prawo i Sprawiedliwość przechodzi "niepokojącą ewolucję".
Jej zdaniem widoczne jest teraz bardziej opowiadanie się "za Stanami Zjednoczonymi, bez względu na koszty" niż "za Ukrainą". Inny rozmówca "Le Monde", Rafael Loss z Europejskiej Rady Spraw Międzynarodowych (ECFR) ocenia, że ponowne uruchomienie Trójkąta Weimarskiego "może zostać przerwane, zanim się rozpoczęło".
W ostatnich miesiącach Paryż, Berlin i Warszawa podkreślały konieczność wzmocnienia relacji trójstronnych w ramach porozumienia Weimarskiego. Jednym z elementów takiej strategii było podpisanie w pierwszej połowie maja 2025 rok przez premiera Donalda Tuska i prezydenta Francji Emmanuela Macrona traktatu o współpracy (głównie w zakresie bezpieczeństwa) między krajami.
Dojście do władzy w Niemczech Friedricha Merza z CDU stanowiło dodatkowy bodziec dla wzmocnienia Trójkąta Weimarskiego. Nowy kanclerz RFN w pierwszą podróż oficjalną udał się właśnie najpierw do Paryża, a później do Warszawy oraz podkreślał, że celem jego polityki będzie umocnienie relacji z Polską.
O ile więc PiS według "Le Monde" przechodzi "ewolucję", o tyle "L'Opinion" zauważa, że wyniki wyborów w Polsce uosabiają "rewolucję konserwatywną", przetaczającą się przez cały glob. "Walka polityczna pomiędzy liberałami i konserwatystami nie przeciwstawia sobie Europy i Ameryki, a przenika społeczeństwa po obu stronach Atlantyku. Donald Trump, (premier Włoch) Giorgia Meloni czy odtąd Karol Nawrocki uosabiają rewolucję konserwatywną, która przechodzi przez cały Zachód. (...) Kraje takie, jak Argentyna (prezydenta) Javiera Mileia, Salwador (prezydenta) Nayiba Bukelego, czy Izrael (premiera) Benjamina Netanjahu wpisują się w tę samą logikę" - pisze dziennik.
Nad znaczną częścią zmian politycznych w Europie wisi widmo Donalda Trumpa. Wiele wskazuje na to, że wizerunkowi Karola Nawrockiego wizyta w Waszyngtonie i spotkanie z prezydentem USA również nie zaszkodziły. Podobne oddziaływanie na wahania poparcia politycznego miały interwencje Elona Muska w Niemczech, gdzie miliarder poparł radykalne AfD.
Bycie pro-Trump pomogło także politykom w Wielkiej Brytaniii (Nigel Farage), Viktorowi Orbanowi, francuzce Marine Le Pen czy włoskiemu Matteo Salviniemu. Ale trick z głoszeniem wszech i wobec haseł MAGA (od "Make America Great Again", a w wersji europejskiej MEGA, czyli "Make Europe Great Again") nie zawsze się sprawdza.
Taka sztuczka nie udała się np. w Rumunii, czy w Albanii. Nie jestem pewien, czy to etykieta, która działa - ocenia w rozmowie z RFI Jean-Yves Camus z Centrum Monitorowania Politycznego Radykalizmu (ORAP). "Etykieta" funkcjonuje na tle wypaczonego obrazu Stanów Zjednoczonych. Kraju, w którym istnieje cud polityczny, gdzie genialni ludzie wyrażają siebie i odnoszą sukcesy tam, gdzie tradycyjne elity przegrywają - wyjaśnia politolog.
Mit ten, utrzymuje Camus, pomija decydującą rolę systemu głosowania i finansowania w kampaniach w Stanach Zjednoczonych. Przeniesienie takiego systemu do Europy jest niemożliwe z powodu ścisłych regulacji. Oczywiście symbolem amerykańskiego systemu jest sam Donald Trump, który z politycznego niebytu powrócił na same szczyty władzy. Fakt, że ten człowiek może robić, co chce, i że robi to, podpisując pierwsze rozporządzenia wykonawcze pierwszego dnia urzędowania, jest pociągające dla ludzi, którzy nieustannie atakują klasę polityczną swojego kraju, mówiąc, że nie robi nic poza powiększaniem problemów - komentuje Camus.
Używanie trumpizmu jako dźwigni wyborczej może być ryzykowne. Zrozumiała to nawet liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego. Marine Le Pen, która przez lata była zafascynowana postacią Trumpa, zaczęła zachowywać wobec niego dystans, dostrzegając w zaproponowanym przez niego modelu władzy zbyt wiele pierwiastków autorytaryzmu i chaosu, który niekoniecznie musi spodobać sie Francuzom.