Prezydent USA Barack Obama odebrał dziś w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla. W obecności licznych osobistości, w tym norweskiej rodziny królewskiej, przyznał, że dopiero rozpoczął swoje działania na arenie międzynarodowej i zaapelował do przywódców innych krajów o pomoc w budowaniu trwałego pokoju na świecie. Jednocześnie wystąpił w obronie „słusznych wojen”.

Obama nazwał paradoksem fakt, że odbiera nagrodę zaledwie 9 dni po podjęciu decyzji o wysłaniu do Afganistanu dodatkowych 30 tysięcy żołnierzy. Dodał jednak, że nie będzie bezczynny, gdy przed narodem amerykańskim stoją zagrożenia. Negocjacje – mówił – nie przekonają Al-Kaidy do złożenia broni. Uważam, że Stany Zjednoczone powinny pozostać nosicielem standardów w prowadzeniu wojny - podkreślił.

Zaznaczył jednak, że nawet podczas wojny przywiązanie do standardów moralnych odróżnia Amerykę od jej wrogów. Jak mówił, właśnie dlatego zakazał tortur, zlecił zamknięcie więzienia w zatoce Guantanamo i potwierdził zobowiązanie Ameryki do przestrzegania konwencji genewskich.

Prezydent USA zwrócił uwagę, że jego kraj nie może sam stawiać czoła takim globalnym wyzwaniom jak sytuacja w Afganistanie, Somalii, Iranie czy Korei Północnej. Jego zdaniem, świat nie powinien zignorować wyścigu zbrojeń nuklearnych na Bliskim Wschodzie i w Azji. Kolejne zadania stojące przed światowymi przywódcami, to – w opinii Obamy – rozwiązywanie problemu zmian klimatycznych oraz walka z terroryzmem.

Ta nagroda wzbudza kontrowersje

W obronie przyznania nagrody Obamie wystąpił przewodniczący norweskiego Komitetu Noblowskiego Thorbjoern Jagland. Wielu uważa, że ta nagroda jest przedwczesna. Ale historia obfituje w stracone okazje. To właśnie teraz, dzisiaj, mamy okazję poprzeć idee prezydenta Obamy - powiedział.

Przyznanie Nagrody Nobla Obamie wzbudziło duże kontrowersje na całym świecie. Jedna trzecia Norwegów uważa, że Komitet Noblowski nie powinien tego robić. Również w USA ta decyzja spotkała się z krytyką. Według ostatnich sondaży, aż 66 procent Amerykanów uważa, że Obama nie zasłużył na Nobla, a tylko 26 procent jest przeciwnego zdania.

Nobel nie pomaga Obamie w USA. Jego działania aprobuje tylko 47 procent Amerykanów. Jeszcze żaden prezydent Stanów Zjednoczonych po 11 miesiącach rządzenia nie miał tak niskich notowań. Dla porównania – George’a W. Busha popierało 86 proc. społeczeństwa. Powodów słabych notowań Obamy jest wiele: niezrealizowane przedwyborcze obietnice, nieskuteczna walka z kryzysem oraz eskalacja konfliktu w Afganistanie. Posłuchaj relacji amerykańskiego korespondenta RMF FM Pawła Żuchowskiego: