Henryk Stokłosa w areszcie poczeka na decyzję niemieckiego sądu w sprawie deportacji do Polski. Byłego senatora podejrzewanego o oszustwa zatrzymano w poniedziałek w Niemczech.

W końcu sprawiedliwości stanie się zadość i skończy się dramat rodziny Stokłosów - powiedziała Anna Stokłosa w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Świątkowskim. Zapytana, dlaczego jej mąż wcześniej nie zgłosił się do prokuratury, odparła: Prokuratura jest polityczna i sprawa jest polityczna.

Jeszcze nie wiadomo, kiedy sąd w Dolnej Saksonii rozpatrzy wniosek strony polskiej o wydanie Stokłosy. Według żony biznesmena może on spędzić w niemieckim areszcie nawet dwa miesiące. Sędzia powiedział mężowi, że absolutnie go namawia do dłuższej procedury, ponieważ on nie spotkał się jeszcze z takimi zarzutami. Powiedział, że to jest z pogranicza science-fiction - stwierdziła Anna Stokłosa. Panowie prokuratorzy mogą w Polsce tę radosną twórczość uprawiać dalej - zaznaczyła.

Zarzuty – jej zdaniem – mają być zemstą za sukces ekonomiczny męża. Podkreśliła, że pierwszą rzeczą jaką zrobi, gdy zobaczy męża, będzie pocałunek.

Stokłosa jest podejrzewany między innymi o korumpowanie urzędników resortu finansów.

Przepisy o Europejskim Nakazie Aresztowania mówią, że jeśli osoba poszukiwana zgadza się na przekazanie jej krajowi wnioskującemu, sąd musi ją przekazać w 10 dni. W przypadku braku zgody, procedura wydłuża się do 30-60 dni. Posłuchaj relacji niemieckiego korespondenta RMF FM Tomasza Lejmana: