​Rudolf Müller jest liderem listy wyborczej partii AfD w Kraju Saary, landzie na zachodzie Niemiec. Jest nie tylko politykiem, ale też właścicielem antykwariatu. Sprzedaje różne pamiątki historyczne. Wśród nich - ordery ze swastykami czy pieniądze, które na własne potrzeby tworzyli więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych. I właśnie to wzbudziło zainteresowanie niemieckich mediów.

Müllerem zajęły się redakcje magazynu "Stern" i publicznej telewizji ARD. Dziennikarze bez trudu za 50 euro kupili odznaczenie z 1939 roku (elementem orderu jest swastyka) i banknoty, którymi w wewnętrznej wymianie towarów posługiwali się więźniowie niemieckich obozów w czasie II wojny światowej.

Prawo naszych zachodnich sąsiadów zakazuje sprzedaży symboli faszystowskich. Müller tłumaczył jednak informacyjnej agencji dpa, że nie reklamuje takich produktów, swastyki zakleja by nie były widoczne, a do transakcji dochodzi tylko, gdy ktoś pyta konkretnie o takie pamiątki. A pytają, według antykwariusza, głównie Amerykanie i Francuzi. Müller twierdzi też, że nie robi na tym biznesu, bo sprzedaje wojenne pamiątki z niewielkim zyskiem.

Alternatywa dla Niemiec, której w Kraju Saary lideruje Müller, zdobywa ostatnio w wyborach w innych częściach Niemiec nawet kilkunastoprocentowe poparcie. Główny punkt programu AfD to sprzeciw wobec uchodźców i islamu. Ksenofobiczne nastawienie partii to nie jedyny powód etycznych wątpliwości i skojarzeń. Dwaj poprzednicy Müllera ustąpili mu miejsca w AfD, bo udowodniono im kontakty z prawicową ekstremą. Dlatego to antykwariusz ma poprowadzić partię w wyborach, które w landzie odbędą się wiosną 2017 roku.

Może się jednak okazać, że Müller też nie dotrwa do wyborów. Sam twierdzi, że nie ma wątpliwości etycznych i nie zamierza kończyć z tego typu sprzedażą, choć jednocześnie zauważa, że "politykowi AfD rzeczywiście trochę nie wypada zajmować się takimi rzeczami". Medialne doniesienia sprawdza teraz także prokuratura. Śledczy z Saarbrücken, stolicy landu, poinformowali w czwartek, że weryfikują czy w sklepie z antykami nie dochodzi do przestępstwa. Śledczy mówią o paragrafie dotyczącym wykorzystywania znaków zakazanej organizacji.

(az)