Ulicami Berlina przeszedł wielotysięczny protest przeciwko antysemityzmowi. To reakcja na zamach na synagogę w Halle, gdzie zginęły dwie osoby. Podobne manifestacje odbyły się też m.in. w Hamburgu i Marburgu.

W berlińskiej demonstracji wzięło udział około 10 tys. osób. Marsz rozpoczął się na placu Bebelplatz. To symboliczne miejsce na mapie niemieckiej stolicy. Krótko przed przejęciem władzy przez Adolfa Hitlera w 1933 roku studenci sympatyzujący z NSDAP spalili tu tysiące "nieprawomyślnych" książek.

Uczestnicy manifestacji nieśli izraelskie flagi i bannery z hasłami "Nie - dla nazistów", czy "Prawicowy terror zagraża naszemu społeczeństwu".

Marsz zakończył się przed synagogą w centrum Berlina. Protesty były odpowiedzią na atak, do którego doszło w środę w pobliżu synagogi.

27-letni uzbrojony neonazista Stephan Balliet próbował wedrzeć się do synagogi w Halle. Po nieudanej próbie sforsowania drzwi świątyni otworzył ogień do ludzi na ulicy. Dwie osoby nie żyją, a dwie kolejne zostały ranne. Sprawca transmitował zamach na żywo za pośrednictwem platformy gier wideo Twitch.

Po pościgu napastnik został schwytany przez policję.

W trakcie wielogodzinnego przesłuchania, które odbyło się w czwartek, Balliet przyznał się do popełnionych czynów. Zamachowiec potwierdził też, że działał z pobudek antysemickich.