Rosyjski informator, który współpracował ze szwajcarską prokuraturą w sprawie wielomilionowej defraudacji, zmarł w niejasnych okolicznościach w Anglii. O tajemniczej śmierci biznesmena, który z obawy o własne bezpieczeństwo trzy lata temu wyjechał do Wielkiej Brytanii, poinformował "Independent".

Według doniesień, 44-letni Aleksandr Pierieplicznyj dysponował dowodami, które obciążały skorumpowanych rosyjskich urzędników. Miał przywieźć ze sobą do Anglii numery kont, informacje na temat oszustw podatkowych i wielomilionowych nielegalnych transakcji. Był kluczowym świadkiem w sprawie tzw. grupy Klujewa, siatki przestępczej zamieszanej m.in. w zagadkową śmierć osadzonego w więzieniu opozycyjnego rosyjskiego prawnika, Siergieja Magnitskiego. Pierieplicznyj to czwarta już osoba wiązana z tą sprawą, która zmarła w sposób nagły - napisał brytyjski dziennik.

44-latek przyjechał do Wielkiej Brytanii 3 lata temu. Na wyjazd zdecydował się z obawy o własne bezpieczeństwo. Nie skarżył się na kłopoty ze zdrowiem.

Zaczęło się od Magnitskiego


37-letni Siergiej Magnitski, zaangażowany w walkę z korupcją w Rosji prawnik funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital Management (HCM), został oskarżony o oszustwa podatkowe i zatrzymany w 2008 roku. Zmarł rok później, w więzieniu Matrosskaja Tiszyna w Moskwie. Obrońcy praw człowieka nie wykluczają, że został pobity na śmierć.

Prawnika zatrzymano pod zarzutem oszustw podatkowych w ramach śledztwa przeciwko HCM, kiedyś największego funduszu inwestycyjnego w Rosji. W 2007 roku przeprowadzono rewizję w biurze Hermitage i - jak twierdzi fundusz - wykorzystano skonfiskowane wówczas dokumenty do przejęcia spółek, z którymi współpracował Hermitage. Samego Magnitskiego aresztowano wkrótce po tym, jak podczas przesłuchania wskazał urzędników zamieszanych w przejęcia spółek. Prawnik oskarżył ich o zagarnięcie z budżetu państwa równowartości 230 mln dolarów.