NATO potwierdziło, że jego śmigłowce zaatakowały pakistański posterunek przy granicy z Afganistanem. W ataku mogło zginąć nawet 28 żołnierzy. Rzecznik Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie generał Carsten Jacobson poinformował, że ISAF prowadzi śledztwo w sprawie tego "tragicznego incydentu".

Pakistański premier Yusuf Raza Gilani nazwał incydent "atakiem na suwerenność Pakistanu". Nie pozwolimy na to - dodał. Był to najpoważniejszy incydent tego typu, od kiedy Waszyngton wszedł w sojusz z Pakistanem po zamachach z 11 września 2001 roku.

Śmigłowce NATO nadleciały w sobotę około godziny 2 czasu lokalnego (godziny 22 w piątek czasu polskiego) z Afganistanu i zaatakowały pakistański posterunek znajdujący się 2,5 km od granicy. Stacjonowało tam ok. 40 żołnierzy. Według przedstawicieli pakistańskiego wojska zginęło 28 osób, a 11 zostało rannych. Pakistańska armia potwierdziła oficjalnie, że śmierć poniosły 24 osoby, a obrażenia - 13 osób.

Pragnę wyrazić moje najszczersze, osobiste kondolencje rodzinom i bliskim wszystkich członków pakistańskich sił bezpieczeństwa, którzy mogli zginąć lub zostać ranni - powiedział generał Allen, dowódca koalicyjnych wojsk NATO w Afganistanie. Kondolencje złożyła też ambasada USA w Islamabadzie.

Szef sztabu generał Aszfak Pervez poinformował w komunikacie, że pakistańskie wojsko "złożyło protest w dowództwie ISAF, domagając się podjęcia stanowczych i natychmiastowych działań skierowanych przeciwko osobom odpowiedzialnym" za ten atak.

Generał Allen obiecał, że ISAF przeprowadzi bardzo staranne, "głębokie" śledztwo w sprawie najbardziej krwawego wypadku tego typu od początku kampanii w Afganistanie w 2001 roku. Islamabad zareagował wezwaniem do MSZ amerykańskiego ambasadora, któremu przekazano protest, i odcięciem tras, przez które do Afganistanu dociera aprowizacja wojsk NATO. Według Reutera, ciężarówki i cysterny z paliwem zostały zatrzymane w pobliżu Peszawaru.

Według źródła rządowego, około 40 samochodów zaopatrzeniowych i cystern zostało zatrzymanych w reakcji na atak śmigłowców. Inne źródło twierdzi, że powodem zatrzymania były kwestie bezpieczeństwa. Po podobnym incydencie, do którego doszło we wrześniu 2010 r., gdy zginęło dwóch żołnierzy pakistańskich, trasy były zamknięte przez 10 dni.