Do Kosowa - z Rumunii i innych krajów sojuszniczych - przybędzie wkrótce więcej żołnierzy NATO. Większa liczba wojsk Sojuszu w kraju jest konieczna, by misja mogła spełniać swój mandat - powiedział w piątek dowódca sił pokojowych NATO w Kosowie gen. Angelo Michele Ristuccia. Dodał, że "tylko rozwiązanie polityczne może zapewnić w regionie pokój".

Ristuccia ocenił, że w Kosowie jest obecnie spokojniej, niż w poprzednich dniach, ale zaznaczył, że szybko może dojść do destabilizacji, jeśli obie strony "nie usiądą do stołu negocjacyjnego, aby spróbować wypracować rozwiązanie polityczne".

24 września we wsi Banjska na zamieszkanej w większości przez Serbów północy Kosowa doszło do strzelaniny pomiędzy siłami Kosowa a Serbami, którzy zabarykadowali się w miejscowym klasztorze. Późno w nocy kosowskiej policji udało się opanować sytuację po wymianie ognia, w której zginęło troje Serbów i jeden policjant.

Dwa dni po wydarzeniu w Serbii ogłoszono dzień żałoby po napastnikach. Władze Kosowa oskarżyły Serbię o przygotowywanie aneksji północnej części kraju. Strona serbska zarzutom zaprzeczyła.

10 października dowództwo nad siłami NATO w Kosowie od Włoch przejmie Turcja. Kraj ten cieszy się dobrymi stosunkami zarówno z Serbią, jak i Kosowem. Ankara intensywnie rozwija z Belgradem relacje handlowe, a Prisztinie dostarcza m.in. drony bojowe. Serbska agencja prasowa Tanjug zwróciła uwagę na dobre relacje osobiste prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana z prezydentem Serbii Aleksandarem Vucziciem, które także mogą pomóc w złagodzeniu napięć pomiędzy sąsiadami.

W odpowiedzi na najnowszy wzrost napięć pomiędzy Serbią i Kosowem NATO podjęło decyzję o skierowaniu do Kosowa dodatkowych sił, mających wzmocnić 4,5 tys. żołnierzy stacjonujących w kraju w ramach misji pokojowej KFOR. Wysłanie dodatkowych wojsk do kraju zapowiedziały już władze Wielkiej Brytanii i Rumunii.