Największy port Europy – Rotterdam – przygotowuje się na możliwość wybuchu wojny z Rosją, donosi "Financial Times". Władze portu rezerwują przestrzeń dla okrętów z zaopatrzeniem wojskowym NATO i opracowują plany przekierowania ładunków cywilnych w razie konfliktu. To część szerszych przygotowań wojennych na kontynencie, które mają zwiększyć bezpieczeństwo i odporność Europy w przypadku konfliktu.

  • Port w Rotterdamie, największy w Europie, przygotowuje się na ewentualne działania wojskowe NATO w obliczu zagrożenia ze strony Rosji.
  • Holenderskie ministerstwo obrony wymaga, aby Rotterdam zapewnił miejsce do obsługi statków wojskowych z ładunkami, w tym przeładunek amunicji i regularne ćwiczenia wojsk.
  • Rosja stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy, nie tylko militarnie, ale także poprzez działania hybrydowe, cyberataki i dezinformację, co wymaga wzmacniania odporności państw UE.
  • Zakłócenia w dostawach surowców, zwłaszcza rosyjskiej ropy, podkreśliły konieczność budowy strategicznych rezerw kluczowych surowców i leków, które mają być magazynowane m.in. w obszarach portowych.

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte ostrzegł w czerwcu, że Rosja może zaatakować jedno z państw sojuszu do 2030 roku. 

Rotterdam, rozciągający się na 42 km wzdłuż rzeki Mozy, obsługuje rocznie ok. 436 mln ton ładunków i przyjmuje 28 tys. statków morskich oraz 91 tys. rzecznych. Po wprowadzeniu unijnych sankcji na Rosję port stracił ok. 8 proc. obrotów, głównie w sektorze ropy naftowej.

Boudewijn Siemons, dyrektor generalny portu, w rozmowie z "Financial Times" podkreślił, że placówka ściśle współpracuje z sąsiednim portem w Antwerpii, by przygotować się na przyjęcie brytyjskich, amerykańskich i kanadyjskich okrętów oraz zaopatrzenia wojskowego.

"Nie każdy terminal nadaje się do obsługi ładunków wojskowych" - zaznaczył Siemons. "Jeśli trzeba będzie przetransportować duże ilości sprzętu, będziemy korzystać z Antwerpii lub innych portów, i odwrotnie. Coraz mniej postrzegamy się jako konkurentów. Oczywiście rywalizujemy tam, gdzie musimy, ale współpracujemy tam, gdzie możemy".

Nowe wyzwania i ćwiczenia wojskowe

W maju holenderskie ministerstwo obrony ogłosiło, że Rotterdam musi zapewnić miejsce do obsługi kilku statków z ładunkami wojskowymi na żądanie NATO. Siemons wyjaśnił, że "jeden lub więcej statków będzie cumować przy nabrzeżu przez kilka tygodni, cztery lub pięć razy w roku, choć lokalizacja może się zmieniać". Terminal kontenerowy w Rotterdamie to jedyne miejsce, gdzie można bezpiecznie przeładowywać amunicję z jednego statku na drugi. W porcie mają się także odbywać regularne ćwiczenia wojsk amfibijnych.

Port już wcześniej obsługiwał transporty wojskowe, m.in. podczas wojny w Zatoce Perskiej w 2003 roku, jednak nawet w szczycie zimnej wojny nie miał dedykowanego nabrzeża dla wojska. Antwerpia natomiast regularnie przyjmuje zaopatrzenie dla stacjonujących w Europie wojsk amerykańskich.

Lekcje z pandemii i wojny w Ukrainie

Pandemia COVID-19 i nagłe ograniczenie dostaw rosyjskiej ropy po inwazji na Ukrainę pokazały, jak bardzo Europa jest uzależniona od pojedynczych dostawców. Siemons apeluje, by kraje europejskie gromadziły większe zapasy kluczowych surowców, podobnie jak czyni to w przypadku ropy naftowej. "Powinniśmy zrobić to samo z miedzią, litem, grafitem i innymi krytycznymi surowcami" - podkreślił. - "Mamy zapasy ropy, ale nie mamy jeszcze (zapasów) gazu. Powinniśmy patrzeć szerzej na strategiczną odporność - także w przypadku farmaceutyków. Gdzie je magazynować? Jak odporne jest nasze społeczeństwo? To coraz ważniejsze w coraz bardziej niestabilnym świecie".

Siemons wskazał, że tereny wokół portów, z dobrze rozwiniętą siecią dystrybucji, są idealne do budowy takich rezerw. Część holenderskich zapasów ropy już znajduje się w Rotterdamie. We wtorek UE ma przedstawić nową "strategię magazynowania", obejmującą zapasy leków, surowców, sprzętu energetycznego, a także potencjalnie żywności i wody.

Zagrożenie z Rosji

Rosja pozostaje najpoważniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Europy - alarmują unijne i polskie instytucje. Oprócz otwartej agresji militarnej, Kreml coraz częściej sięga po działania hybrydowe, cyberataki i dezinformację. Według raportu Microsoft Digital Defense Report, Polska jest jednym z trzech najbardziej zagrożonych państw w Europie pod względem cyberataków, z których większość pochodzi z Rosji. Eksperci wskazują, że cyberprzestępczość stała się integralną częścią rosyjskiej strategii wojny hybrydowej. Również polskie rekomendacje do strategii bezpieczeństwa narodowego podkreślają, że Rosja stanowi obecnie najpoważniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu. Wskazuje się na konieczność wzmacniania odporności państw UE na działania dywersyjne, sabotaż i ataki informacyjne.

Rosyjskie media i oficjalne źródła konsekwentnie odrzucają oskarżenia o zagrożenie dla Europy ze strony Rosji. Przekonują, że to Zachód celowo buduje atmosferę strachu, by uzasadnić własną militaryzację i sankcje. Według rosyjskich komentatorów, Zachód przedstawia Rosję jako "egzystencjalne zagrożenie", by uzasadnić własne działania militarne i polityczne.

Częstym motywem w rosyjskiej narracji jest twierdzenie, że państwa europejskie nie działają samodzielnie, lecz są sterowane przez Waszyngton. Rosyjskie media sugerują, że to właśnie uległość wobec USA prowadzi do eskalacji napięć i zwiększa ryzyko konfliktu.