"To koniec Taganki" - tak rosyjskie media komentują skandal w znanym moskiewskim teatrze, w którym karierę zaczynał Władimir Wysocki. Aktorzy zbuntowali się przeciwko dyrektorowi i założycielowi teatru, którego oskarżają m.in. o autorytarny styl zarządzania.

Do awantury doszło podczas występów w czeskiej Pradze. Jej powodem miało być niewłaściwe zarządzanie teatrem oraz pieniądze, chociaż sami aktorzy temu zaprzeczają: To absolutnie nie sprawa pieniędzy, dyrektora zdenerwowało to, że nagle my, pańszczyźniani chłopi, całe życie milczący, podnieśliśmy głowy i czegoś żądamy - mówi jeden z nich.

Po kilku dniach wzajemnych, publicznych oskarżeń 93-letni Jurij Lubimow założyciel Taganki ogłosił, że odchodzi i twierdzi, że bez niego teatr jest skończony. Może mają mnie dość po tylu latach, najsmutniejsze, że to moi uczniowie - dodaje.