Sąd w Moskwie odrzucił apelację w sprawie aresztowania korespondenta dziennika "Wall Street Journal" Evana Gershkovicha. Rosyjskie władze oskarżają go o szpiegostwo.

"Wall Street Journal" Evana Gershkovicha stanął przed sądem w Moskwie. Jak podaje "The Guardian", nie odezwał się ani słowem. Rosja oskarża go o szpiegostwo, za co grozi mu 20 lat więzienia.

Wczoraj po raz pierwszy zostałam do niego dopuszczona w areszcie śledczym. Jest zdrów i trzyma się, pomimo okoliczności - powiedziała po decyzji sądu amerykańska ambasador w Moskwie Lynne Tracy.

Następnie dodała: Oskarżenia nie są w żaden sposób uzasadnione, nadal żądamy od Rosji jego uwolnienia.

Jak wyjaśniła mediom adwokat Gershkovicha Maria Korczagina, obrona prosiła o to, by środek zapobiegawczy wobec dziennikarza zmienić z osadzenia w areszcie śledczym na areszt domowy, bądź zwolnić reportera za kaucją w wysokości 50 mln rubli (ok. 614,4 tys. dolarów). Kaucję miałby opłacić wydawca "WSJ" - spółka Dow Jones and Company.

Jak relacjonuje niezależny rosyjski portal Mediazona, obrońcy powiedzieli po rozprawie, że Gershkovich nie przyznaje się do winy. Jest nastawiony bojowo, będzie dowodzić swoich praw jako dziennikarza, trzyma się i dziękuje wszystkim za słowa poparcia - powiedziała przedstawicielka obrony Tatiana Nożkina.

Decyzja sądu oznacza, że 31-letni Gershkovich, obywatel amerykański pochodzenia rosyjskiego, pozostanie w areszcie śledczym więzienia Lefortowo w Moskwie, jednego z najbardziej zamkniętych zakładów karnych, gdzie więźniowie trzymani są w ścisłej izolacji.
Jest to pierwszy od 1986 roku, czyli ostatnich lat ZSRR, przypadek oskarżenia przez Moskwę dziennikarza amerykańskiego o szpiegostwo.