Amerykański minister obrony Chuck Hagel podał się dziś do dymisji. Jego rezygnacja została przyjęta przez prezydenta Baracka Obamę - poinformował wysoki przedstawiciel resortu obrony USA.

Amerykańskie media nie podają, co było powodem decyzji polityka, powołując się na wysokiego przedstawiciela sił zbrojnych. Można sie jedynie domyślić, że miedzy Białym Domem a Pentagonem jest różnica zdań w wielu kwestiach - od spraw budżetowych aż po wojnę z Państwem Islamskim, która jak dotąd nie daje specjalnych efektów. A wiadomym jest, że Biały Dom oczekiwał szybkiego sukcesu. 

Odsunięcie Hagla oznacza uznanie, że (walka z) IS wymaga innego rodzaju umiejętności" niż te, które ma Hagel - napisał "New York Times", powołując się na wypowiedź anonimowego przedstawiciela administracji.

Warto wspomnieć, że jeszcze parę dni temu Chuck Hagel ogłaszał reformę sił nuklearnych USA.

Pentagon dziś poinformował, że Hagel pozostanie na swoim stanowisku do czasu powołania nowego sekretarza obrony.

"Dbał o kobiety i mężczyzn w mundurach jak nikt inny"

Rezygnację Hagla potwierdził prezydent USA. Chuck Hagel był wzorowym ministrem obrony. (...) Dbał o kobiety i mężczyzn w mundurach jak nikt inny. (...) Jestem wdzięczny, że zostanie na stanowisku do czasu, aż nominuję jego następcę i zostanie on zatwierdzony przez Senat - oświadczył Obama. Nie podałnazwiska nowego ministra.

Nominacja, która wywołala wiele kontrowersji

68-letni Hagel, odznaczony weteran wojny w Wietnamie, podczas której był dwukrotnie ranny, jest pierwszym ministrem obrony, który w przeszłości był szeregowym żołnierzem. Hagel, były republikański senator w Nebrasce, jest też jedynym Republikaninem w administracji Obamy wśród osób zajmujących się bezpieczeństwem narodowym.

Jego nominacja na ministra obrony dwa lata temu wywołała ogromne kontrowersje i sprzeciw ze strony jego dawnych kolegów z Partii Republikańskiej. Wielu miało mu za złe m.in. sceptycyzm wobec wojny w Iraku. Twierdzono, że jako sekretarz obrony doprowadzi do osłabienia potencjału militarnego USA i będzie uprawiał "miękką" politykę zagraniczną.