Chciał świata żyjącego w pokoju i harmonii, zginął przed własnym domem z rąk szaleńca. Dziś mija 25 lat od śmierci Johna Lennona, członka „The Beatles” – dla wielu najważniejszego muzyka tej słynnej czwórki z Liverpoolu.

Muzyk nie ma grobu, ponieważ nie chciała tego Yoko Ono, żona artysty. Bała się bowiem, że miejsce to zamieni się z atrakcje turystyczną. W Nowym Jorku jest jednak miejsce, gdzie fani muzyka od lat oddają mu hołd. To tzw. Truskawkowe pole w nowojorskim Central Parku, gdzie zginął Lennon. Ludzie codziennie zapalają znicze i składają kwiaty przed mozaiką z napisem „Imagine”. Posłuchaj relacji Jana Mikruty:

Niedługo powstanie w USA poświęcony tej historii film - "Chapter 27" (Rozdział 27). Tytuł filmu nawiązuje do 26 rozdziałów słynnej książki Jerome’a Davida Salingera, "Buszujący w zbożu".

Mark Chapman, zabójca Lennona, twierdził, że właśnie pod jej wpływem zastrzelił Lennona. Chwilę przed tragedią współtwórca legendy Beatlesów złożył autograf na podsuniętej mu przez Chapmana kopii swojego albumu "Double Fantasy". O wydarzeniach sprzed 25 lat pod Dakota House posłuchaj także w relacji korespondenta RMF Jana Mikruty:

Za zabójstwo eks-Beatlesa Chapman został skazany na dożywocie. Pogrzeb Lennona zgromadził ok. 100 tys. osób; była to swoista wigilia na rzecz pokoju. Tysiące ludzi gromadziły się na ulicy, śpiewając piosenki Lennona i kontemplując w ciszy cały jego dorobek.

Jak dziś Londyn uczci rocznicę śmierci wielkiego artysty? Z Richardem Porterem, z brytyjskiego fanklubu Beatlesów rozmawiał nasz korespondent Bogdan Frymorgen: