Mniej niż 20 ze 108 potwierdzonych ofiar zeszłotygodniowej masakry w syryjskiej Huli zginęło na skutek ostrzału artyleryjskiego. Większość zabitych, w tym dzieci, to ofiary zbiorowych egzekucji - poinformował przedstawiciel ONZ ds. praw człowieka. Jego słowa przeczą teorii mówiącej o tym, że siły reżimu Asada przeprowadziły artyleryjski ostrzał miasta.

Rzecznik Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka Rupert Colville przekazał dziennikarzom relacje ocalałych z syryjskiego miasta. Stwierdzili oni, że większość ludzi zginęła w dwóch zbiorowych egzekucjach przeprowadzonych na obrzeżach Huli przez prorządową milicję. Collvile zastrzegł, że ustalanie szczegółów masakry jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie. Wydarzenia w Huli potępiła w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego Rada Bezpieczeństwa ONZ. Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA, generał Martin Dempsey stwierdził, że w obecnej sytuacji nie jest wykluczona interwencja zbrojna w Syrii.

W marcu 2011 roku w Syrii wybuchły protesty przeciwko prezydentowi Asadowi. Z czasem przekształciły się one w zbrojne powstanie. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka szacuje, że w wyniku walk zginęło już ponad 13 tys. ludzi.