Barack Obama podjął pierwszą, kontrowersyjną decyzję. Jego córki Malia i Sasha będą od stycznia chodziły w Waszyngtonie do szkoły prywatnej, a nie publicznej. Część Amerykanów oczekiwała, że prezydent elekt, który bardzo dużo mówił w kampanii o potrzebie inwestycji w edukację, da przykład i wybierze dla swoich dzieci placówkę publiczną.

W wyborze szkoły podobno przeważyły względy bezpieczeństwa. Malia i Sasha otoczone są agentami Secret Service a ci uznali, że w prywatnej szkole łatwiej im będzie pilnować dziewczynek, zwłaszcza że dobrze znają już budynek wybranej szkoły. Wcześniej do tej samej chodziła córka państwa Clintonów. Jej uczennicami są także wnuczki wiceprezydenta-elekta Joe Bidena.

Poza tym szkoły publiczne w Waszyngtonie uznawane są za jedne z najgorszych w kraju i potwierdzają to swoim zachowaniem nawet pracujący w niej nauczyciele. Większość z nich swoje dzieci wysyła do szkół prywatnych. Może to trochę usprawiedliwiać wybór przyszłej prezydenckiej pary, chociaż oczywiście krytycy Obamy, już o mówią o hipokryzji w działaniu prezydenta elekta.