​Przewodniczący niemieckiej partii Zielonych Robert Habeck skrytykował rząd za niechęć do dostaw broni na Ukrainę. Wskazał, że Niemcy nie mają problemów, by dostarczać uzbrojenie do Egiptu, wpływając tym samym na wojnę domową w Jemenie.

Jeden ze współprzewodniczących niemieckich Zielonych Robert Habeck pojechał na Ukrainę w ostatnich dniach, gdzie odwiedził m.in. front walki z prorosyjskimi separatystami. W rozmowie z dziennikarzami wezwał do dostarczenia broni dla Ukrainy do samoobrony.

Nie można dłużej zabraniać Ukraińcom kupna broni defensywnej do obrony własnej - powiedział. Ukraina nie tylko walczy o siebie, ale także broni bezpieczeństwa Europy - podkreślił. I myślę, że dobrze jest zrobić coś, aby zapewnić, że jak najmniej osób zginie - zaznaczył.

Słowa Habecka zostały skrytykowane zarówno przez polityków prawicy, lewicy, a nawet członków własnej partii. Wskazywano, że do tej pory Zieloni mieli pacyfistyczne podejście i chcą w ogóle zakończyć eksport broni na tereny objęte konfliktami. Zapewniła o tym współprzewodnicząca partii i kandydatka Zielonych na kanclerz Annalena Baerbock.

Rzecznik niemieckiego rządu z kolei podkreślił, że władze nie wyślą żadnej broni na Ukrainę.

Habeck w kolejnych wywiadach sprecyzował, że nie miał na myśli karabinów czy czołgów, ale chodziło mu m.in. o noktowizory, środki medyczne i urządzenia pozwalające na przykład na wykrywanie min.

W rozmowie z "Der Spiegel" skrytykował także niemiecki rząd za podwójne standardy. Zarzucał, że rządzący nie mają nic przeciwko dostarczaniu "czołgów, pocisków i okrętów podwodnych do krajów takich jak Egipt", co ma wpływ na wojnę domową w Jemenie, a nie chce zgodzić się na dostawy na Ukrainę.