Dziesiątki tysięcy osób wzięły w poniedziałek udział w pikiecie w pobliżu budynków rządowych w Hongkongu oraz w manifestacji na Uniwersytecie Chińskim w tym mieście (CUHK) – podali organizatorzy obu pokojowych, antyrządowych demonstracji.

Pikieta w parku Tamar obok centralnego kompleksu rządowego w dzielnicy Admiralty zbiega się z apelami o kolejny strajk generalny. Mimo deszczu do godz. 17 czasu miejscowego wzięło w niej udział 40 tys. osób - poinformowała hongkońska Konfederacja Związków Zawodowych, która koordynuje demonstrację.

Manifestanci w parku wznosili hasła "Hongkończycy, dodać gazu!" i "Wyzwolić Hongkong, rewolucja naszych czasów" - podała publiczna stacja RTHK. Są to slogany często używane w trwających od blisko trzech miesięcy prodemokratycznych protestach.

Policja wyraziła zgodę na pikietę, która powinna się zakończyć o północy (godz. 18 czasu polskiego). Demonstracja w parku odbywa się pokojowo, ale niedaleko budynków rządowych doszło do spięć pomiędzy grupą protestujących a policją, która użyła wobec nich gazu pieprzowego - podał dziennik "South China Morning Post".

Równolegle odbyła się antyrządowa manifestacja na Uniwersytecie Chińskim w Hongkongu. Według organizatorów wzięło w niej udział 30 tys. osób. RTHK podaje, że byli to głównie studenci i uczniowie.

W poniedziałek w Hongkongu rozpoczął się nowy rok szkolny i akademicki, ale wielu uczniów szkół średnich zbojkotowało zajęcia i demonstrowało od rana na placu Edinburgh Place w dzielnicy Central. Działacze przemawiali ze sceny na tle napisu: "Gdy nie ma przyszłości, nie trzeba iść na lekcje".

Celem wszystkich trzech manifestacji jest wywarcie presji na władze, by skłonić je do spełnienia pięciu postulatów: formalnego wycofania projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, niezależnego śledztwa w sprawie blisko trzymiesięcznych demonstracji, uwolnienia wszystkich zatrzymanych w związku z nimi osób, wycofania wobec protestów określenia "zamieszki" oraz demokratycznych wyborów szefa hongkońskiej administracji i członków lokalnego parlamentu.

Popierana przez Pekin szefowa hongkońskiej administracji Carrie Lam utrzymuje, że projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego "jest martwy", ale odmawia wycofania go z parlamentu. Nie odpowiada również na pytanie, czy potrzebowałaby na to zgody rządu centralnego.

Hongkong został przekazany Chinom przez Wielką Brytanię w 1997 roku i zgodnie ze wspólną chińsko-brytyjską deklaracją z 1984 roku pomimo zwierzchnictwa Pekinu powinien co najmniej do roku 2047 zachować swoją odmienność od reszty ChRL, w tym kapitalistyczny ustrój, system prawny, niezawisłe sądownictwo i swobody obywatelskie.