Rosyjskie siły powietrzne znów prowokują. Jak ujawniło dowództwo amerykańskich sił w Europie, w czwartek myśliwiec Su-27 zbliżył się do amerykańskiego samolotu rozpoznawczego RC-135.

Rosyjskie siły powietrzne znów prowokują. Jak ujawniło dowództwo amerykańskich sił w Europie, w czwartek myśliwiec Su-27 zbliżył się do amerykańskiego samolotu rozpoznawczego RC-135.
Myśliwiec u-27 / Sergei Bobylev ITAR-TASS /PAP

Rosyjski Su-27 zbliżył się do amerykańskiego samolotu rozpoznawczego łamiąc wszelkie międzynarodowe normy. Mowa jest nawet o przechwyceniu amerykańskiego samolotu.

Pentagon poinformował, że załoga Su-27 prowokowała, wymusiła zmianę kursu na pilotach maszyny, która leciała rutynową trasą w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Bałtykiem. Rosjanie wykonywali niebezpieczne manewry. O sprawie został poinformowany Biały Dom.

W USA mówi się o kolejnej prowokacji ze strony Rosji. Danny Hernandez, rzecznik dowództwa europejskiego sił amerykańskich, powiedział, że maszyna US Airforce nie naruszyła rosyjskiej przestrzeni powietrznej.

Według rzecznika manewry, które wykonywał rosyjski Su-27 były agresywne i zagrażały załodze RC-135. Takie niebezpieczne i nieprofesjonalne zachowanie może spowodować poważne szkody u załogi samolotu. Co więcej, nieodpowiedzialne zachowanie jednego pilota może doprowadzić do eskalacji napięcia między dwoma państwami - podkreślił Hernandez.

Kolejna prowokacja Rosjan w ciągu tygodnia

We wtorek wokół amerykańskiego niszczyciela USS Donald Cook kilkakrotnie przelatywał rosyjski śmigłowiec, którego załoga robiła zdjęcia.  Później tego dnia dwa Su-24 przeleciały nad okrętem 11 razy. W pewnej chwili przynajmniej jeden z nich zbliżył się do amerykańskiej jednostki na odległość zaledwie 9 metrów. Na pokładzie amerykańskiego niszczyciela był polski śmigłowiec. Jak podała agencja Associated Press, wydaje się, że rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, ale nie zareagowały na podjęte przez załogę niszczyciela próby skontaktowania się przez radio.

Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (około 130 km) od Kaliningradu.

Kreml twierdzi, że nie była to prowokacja. Rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow zapewnił, że rosyjskie samoloty bojowe, przelatując w pobliżu amerykańskiego niszczyciela na Bałtyku, przestrzegały wszelkich reguł bezpieczeństwa.

(mpw)