„Nie ma wątpliwości, że to jeszcze jeden przejaw agresywnych zamiarów Rosji” - tak o incydencie na Bałtyku mówi minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Dwa rosyjskie samoloty bojowe kilkakrotnie przeleciały we wtorek i w środę w pobliżu amerykańskiego niszczyciela rakietowego na wodach międzynarodowych na Bałtyku. Według CNN, w tym czasie na pokładzie niszczyciela był polski śmigłowiec SH-2G. US Navy opublikowała filmy z tego groźnego incydentu.

Nie możemy tego inaczej traktować, jak prowokację. Jak jeszcze jeden przejaw agresywnych zamiarów wobec NATO, wobec Stanów Zjednoczonych, wobec Polski tych, którzy są dyspozytorami samolotów. Nie ma co do tego wątpliwości. Na takie działania w żadnym wypadku nie możemy się zgodzić - powiedział nam szef MON, pytany o dwa niebezpieczne incydenty na Bałtyku podczas polsko-amerykańskich manewrów.

Na pytanie dziennikarza RMF FM Mariusza Piekarskiego, czy w sprawie incydentu na Bałtyku będzie nota dyplomatyczna, minister Antoni Macierewicz odpowiedział: Nie ma wątpliwości, że Polska jako państwo, w którym to się odbywa, Polaka, jako państwo, które prowadziło te ćwiczenia wraz ze Stanami Zjednoczonymi, jest państwem odpowiedzialnym za to, żeby takie incydenty nigdy więcej nie miały miejsca.

W poniedziałek rosyjskie Su-24 przeleciały nad niszczycielem USS Donald Cook 20 razy, zbliżając się na odległość ok. 900 metrów na wysokości ok. 30 metrów.

We wtorek wokół amerykańskiego okrętu kilkakrotnie przelatywał rosyjski śmigłowiec, którego załoga robiła zdjęcia. Później tego dnia dwa Su-24 przeleciały nad niszczycielem 11 razy. W pewnej chwili przynajmniej jeden z nich zbliżył się do amerykańskiej jednostki na odległość zaledwie 9 metrów.

Wydaje się, że rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, ale nie zareagowały na podjęte przez załogę niszczyciela USS Donald Cook próby skontaktowania się przez radio - wskazują źródła AP.

Agencja pisze, powołując się na anonimowego przedstawiciela amerykańskiego sektora obronności, że dowódca niszczyciela uznał działania Rosjan za niebezpieczne i nieprofesjonalne.

Według tego źródła USA sądzą, że było to naruszeniem porozumienia z lat 70. mającego na celu zapobieganie niebezpiecznym incydentom na morzu. Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (120 km) od Kaliningradu. USS Donald Cook wyszedł w poniedziałek z portu w Gdyni.

Reuters pisze, również powołując się na anonimową osobistość oficjalną USA, że 12 kwietnia dwa rosyjskie Su-24 bez widocznego uzbrojenia przeprowadziły "symulowany atak", przelatując tak blisko niszczyciela USS Donald Cook, że wzburzyły koło niego wodę.

Pentagon mówi o prowokacyjnym zachowaniu dwóch samolotów SU-24, które kilkakrotnie przeleciały bardzo nisko nad niszczycielem. Jeden z SU-24 przyjął pozycję bojową - poinformowali przedstawiciele Pentagonu.

Ujawniono, że w czasie jednego z przelotów na pokładzie tej jednostki był polski śmigłowiec. Amerykanie tankowali go. Z powodu działań Rosjan odwołano zaplanowane operacje lotnicze polskiego śmigłowca na pokładzie niszczyciela - podały źródła agencji AP.

Amerykanie nagrali te wszystkie prowokacyjne zachowania. Film z tego incydentu publikuje US Navy:

O sprawie poinformowany został Biały Dom.

Jak pisze CNN, incydent wywołał w kręgach wojskowych spekulacje, że Rosjanie "przesyłają Polsce wiadomość".

(j.)