Fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy. W listopadzie pracę straciło ponad pół miliona Amerykanów. To największa miesięczna strata od 34 lat. Tylu nowych bezrobotnych nie przybyło w Stanach Zjednoczonych w ciągu całego okresu spowolnienia po atakach z 11 września.

Bezrobocie podskoczyło już w Stanach Zjednoczonych do poziomu najwyższego od piętnastu lat. Najpoważniejsze kłopoty dotknęły sektor usługowy, który zatrudnia 80 procent Amerykanów. Tylko w listopadzie posadę w usługach straciło 370 tysięcy pracowników. W przemyśle zlikwidowano 163 tysiące stanowisk. Liczba bezrobotnych Amerykanów przekroczyła już 10,3 miliona osób.

To jest zapaść zatrudnienia. Firmy reagują dramatycznie, by zapewnić sobie taką strukturę kosztów, która pozwoli im przetrwać recesję - skomentował niepokojące dane Joel Naroff, szef firmy Naroff Economic Data Advisors z Holland w Pensylwanii.

Po publikacji danych ministerstwa pracy z dziennikarzami spotkał się prezydent George W. Bush. Wyraził swoje zaniepokojenie wzrostem bezrobocia oraz kondycją tak zwanej "wielkiej trójki", czyli trzech największych firm samochodowych w Stanach Zjednoczonych, które – jak przyznał – mogą nie przetrwać w dłuższej perspektywie. Amerykański przywódca zaapelował również do Kongresu o wsparcie przemysłu motoryzacyjnego.

Głos w sprawie pogarszającej się kondycji amerykańskiej gospodarki zabrał również prezydent elekt Barack Obama. Nie ma (...) łatwego remedium na kryzys, który rozwijał się od lat i który pogorszy się na pewno, zanim sytuacja ulegnie poprawie - stwierdził przyszły gospodarz Białego Domu. Musimy reagować w trybie pilnym i z determinacją, by stworzyć miejsca pracy dla bezrobotnych i ożywić gospodarkę - dodał.