Horror w niewielkiej wiosce hrabstwa Hertfordshire we wschodniej Anglii - w ciągu ostatnich dwóch tygodni zanotowano tam 20 ataków jastrzębia na ludzi. Nie wszyscy mieszkańcy czują się jednakowo zagrożeni.
Jastrząb wybiera swoje ofiary uważnie - to zazwyczaj wysocy, łysi mężczyźni. Niektórzy, mimo łagodnej aury, zaczęli chodzić w zimowych czapkach i kapeluszach.
Spojrzałem w górę i kątem oka zauważyłem go. Ale było już za późno. Zranił mnie szponami w głowę - mówi jeden z mieszkańców Flamstead.
Jedną z przyczyn takiego zachowania ptaka może być to, że uwił gniazdo i spodziewa się piskląt.
Nie chcemy, żeby stało mu się coś złego, ale należy go schwytać i umieścić w bezpiecznym miejscu - mówią bardziej proekologicznie nastawieni mieszkańcy urokliwej wioski. Z pomocą pospieszyli lokalni sokolnicy, którzy zostali zaangażowani w próbę opanowania ptaka.
W rozmowie z "The Times" 68-letni Roy Lambden powiedział, że spacerował, gdy "poczuł uderzenie" w głowę i wkrótce zdał sobie sprawę, że krwawi.
Byłem jednym z pierwszych, którzy zostali przez niego uderzeni. Od tego czasu około 20 osób, które znam, zostało zaatakowanych. Wiele krwawiących głów - mój łysy przyjaciel ma po nim dwie blizny - dodał.
Nie wiadomo, skąd przybył jastrząb. Lokalne zoo w Whipsnade potwierdziło, że nie jest to jeden z ich ptaków.
Są też tacy, którzy nie wierzą w istnienie drapieżnego ptaka i sceptycznie podchodzą do mrożących krew w żyłach opowieści.


