Izraelska armia kontynuuje operację wojskową przeciw Palestyńczykom. Główne walki toczą się w Nablusie oraz obozie uchodźców Dżenin. Wojsko weszło także do miasta Jatta w południowej strefie Zachodniego Brzegu.

Jatta leży około dziesięciu kilometrów od Hebronu, jednego z dwóch głównych miast Autonomii, znajdujących się nadal w rękach palestyńskich. Tylko we wczorajszych starciach zginęło 25 Palestyńczyków i trzech żołnierzy izraelskich. Jak twierdzi armia Izraela, w Betlejem, z otoczonej przez wojsko bazyliki Narodzenia uciekło czterech franciszkanów, co zdaniem Izraela może świadczyć o rosnącym wyczerpaniu zajmujących świątynię Palestyńczyków. Posłuchajcie też relacji izraelskiego korespondenta RMF, Eli Barbura.

Tymczasem do wycofania się z palestyńskich terytoriów wzywają Izrael Stany Zjednoczone. Mówił o tym sekretarz stanu USA, Colin Powell, który jutro wyruszy na Bliski Wschód, by próbować doprowadzić do wstrzymania walk. „Prezydent Bush oczekuje, że zajmowanie terytoriów palestyńskich zostanie wstrzymane, a wojska zostaną wycofane z miejscowości już opanowanych przez Izraelczyków. Ma do tego dojść najszybciej jak to możliwe, bez opóźnień i to są, powtarzam, oczekiwania prezydenta USA.” – mówił sekretarz stanu USA. „Jeśli Powell nie spotka się z liderem Autonomii, Jaserem Arafatem, to nie spotka się z żadnym z przedstawicieli władz Autonomii.” - powiedział główny palestyński negocjator, Saeb Erekat. Palestyńczycy nie ukrywają rozdrażnienia faktem, że Izrael już zapowiedział, iż w programie wizyty Powella nie ujęto rozmów z Arafatem, odizolowanym przez armię izraelską w Ramallah. Erekat wyraził także zaniepokojenie brakiem kontaktu z palestyńskim przywódcą. Od rana w siedzibie Arafata w Ramallah nie działają telefony.

Foto: Archiwum RMF

12:50