281 osób zginęło, wielu jest zaginionych, a tysiące zostały bez dachu nad głową – to najnowszy bilans tsunami, które nawiedziło Indonezję. Naukowcy analizują teraz jak mogło dojść do tragedii, której niewielu się spodziewało.

Ratownicy, w wielu przypadkach wciąż bez specjalistycznego sprzętu, wydobywają ludzi spod gruzów zniszczonych budynków. Akcję utrudniają zniszczone drogi. Ogromna ilość służb została skierowana do prowincji Banten, która została najbardziej dotknięta przez fale. Według najnowszych ocen większość ofiar i rannych to indonezyjscy turyści wypoczywający w pobliżu plaż w regionach Pandeglang, Serang i Lampung w zachodniej części wyspy Jawa. W prowincji Banten większość mieszkańców ostatnie dwa dni spędziła poza domami, w wyżej położonych rejonach poza zasięgiem kolejnego tsunami.

Boje się, bardzo się boję. Prosiłam zięcia, żeby sprawdził w jakim stanie jest nasz dom. Nie byłam w nim od dwóch dni - tłumaczy jedna z mieszkanek dystryktu Carita.

Fakt, że tsunami znów uderzyło okresie bożonarodzeniowym przypomniał tragedię z 2004 roku. Wtedy, 26 grudnia ogromne fale zabiły 226 tysięcy ludzi z 14 krajów.

Naukowcy są zgodni, że oderwanie się wulkanicznej wyspy wywołało zabójcze fale. Dowodem mają być zdjęcia satelitarne zrobione przez satelitę Sentinel-1 Europejskiej Agencji Kosmicznej, na których widać, że południowe zbocze wulkanu dosłownie ześlizgnęło się do oceanu.

Sejsmolog Sam Taylor-Offord z instytutu badawczego GNS Science z Nowej Zelandii wyjaśnił w rozmowie z Reuters, że prawdopodobnie zbocze wywarło ogromny nacisk na powierzchnię oceanu i spowodowało spiętrzenie fal, które zakończyło się tsunami.


Dodał, że erupcja wulkanu Anak Krakatau - która miała miejsce 24 minuty przed tsunami - mogła być jednym z powodów dla których tsunami nie zostało dostrzeżone przez badaczy. Mieszkańcy nie otrzymali żadnego ostrzeżenia przed kataklizmem.

Jak podaje Reuters, mieszkańcy rejonów dotkniętych tragedią nie widzieli ani cofającej się wody, ani nie czuli trzęsienia ziemi, zanim fale gwałtownie wzrosły do wysokości ok. 3 metrów.

Ekspert zajmujący się badaniami nad tsunami, Jose Borrero podkreślił z kolei, że tsunami wulkaniczne - jakie w sobotę nawiedziło Indonezję, to coś zupełnie innego niż tsunami generowane przez trzęsienie ziemi.

W Indonezji wszyscy czekaliśmy na kolejne tsunami wywołane trzęsieniem ziemi, a tu nagle bum, dostaliśmy wielkie osunięcie  - stwierdził.

5-latek ocalony

Na szczęście, jest też wiele osób, które udało się uratować. O prawdziwym cudzie w Indonezji po sobotnim tsunami pisze brytyjski dziennik "The Sun". Uratowano tam pięcioletniego chłopca, który został uwięziony we wraku samochodu przygniecionego powalonym drzewami. Malec o imieniu Ali spędził tam kilkanaście godzin. Na szczęście jego wołanie o pomoc usłyszeli policjanci. 

Zbiórka na rzecz ofiar tsunami w Indonezji

100 tys. zł przekaże Caritas Polska na rzecz poszkodowanych w tsunami w Indonezji - poinformował zespół prasowy tej organizacji. W wyniku kataklizmu zginęło co najmniej 281 osób, ponad tysiąc zostało rannych, a blisko 12 tys. straciło dach nad głową.

O przekazaniu na rzecz poszkodowanych w Indonezji 100 tys. zł zadecydował dyrektor Caritasu Polska ks. Marcin Iżycki. Caritas zaapelował także w przesłanym PAP komunikacie o solidarność z ofiarami katastrofy. Trwa akcja ratunkowa. Caritas Polska jest w kontakcie z pracownikami KARINA-Caritas Indonesia - poinformowano.

Caritas apeluje również o włączenie się w pomoc ofiarom tsunami przez wpłaty na konto Caritasu Polska z dopiskiem INDONEZJA. (Nr konta: 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384). Pieniądze można także przekazywać, wysyłając SMS-a o treści INDONEZJA na nr 72052 (koszt: 2,46 z VAT).