W Moskwie związano i brutalnie pobito holenderskiego dyplomatę. To nie był przypadkowy chuligański napad.

Zastępca ambasadora Holandii Onno Elderbosha wracał wieczorem do domu, w jego bloku nie działała winda, więc po schodach wszedł na trzecie piętro. Tam  już czekali dwaj mężczyźni udający elektryków naprawiających usterkę. Poprosili dyplomatę, by wpuścił ich do mieszkania i wówczas związali i pobili 60-letniego Holendra.

Z mieszkania sprawcy nie zabrali nic, jedynie na lustrze napisali LGTB i narysowali serduszko. Dyplomata, gdy zdołał się oswobodzić, zawiadomił policję. W tej chwili przebywa w szpitalu.

Zemsta za Borodina?

Dziesięć dni temu rosyjski dyplomata Dmitrij Borodin został zatrzymany w Hadze przez holenderską policję. Pijany Rosjanin miał awanturować się i bić swoje dzieci. Wcześniej  jego żona, kierując samochodem po pijanemu, rozbiła kilka samochodów na parkingu. Policję zawiadomili sąsiedzi.

Po krótkim zatrzymaniu holenderska policja zwolniła Borodina, a Moskwę oficjalnie  przeproszono za incydent. Jednak to nie zadowoliło Rosjan. Populista i wiceprzewodniczący Dumy Władimir Żyrinowski wezwał, by w holenderskiej ambasadzie powybijać wszystkie okna. Jak twierdził, ostudzi to holenderskie głowy.

Do podobnych incydentów dochodziło w Moskwie 8 lat temu. Wówczas ofiarami byli Polacy. Po tym, jak w Warszawie chuligani pobili  synów dyplomatów Rosji i Kazachstanu, nieznani sprawcy w Moskwie napadli na dziennikarza "Rzeczpospolitej", kierowcę ambasady oraz dwóch dyplomatów z polskiej ambasady.

(mpw)