Najbardziej potrzebne są osoby znające język arabski i chiński. Ponad 20 tłumaczy pracuje już w klinice w Barcelonie, gdzie co roku leczą się imigranci z 66 krajów. O ich zatrudnieniu myślą też przychodnie i szkoły nauki jazdy.

Do tej pory często zdarzało się, że lekarze zamiast żołądka leczyli wątrobę, bo chory nie był w stanie wytłumaczyć co mu dolega. Dzięki tłumaczom chorzy są spokojniejsi, a lekarze odetchnęli z ulgą. Codziennie dochodziło do nieporozumień np. z kobietami w ciąży z odległych krajów. W niektórych rejonach Chin wierzą, że po urodzeniu chłopca przez miesiąc nie mogą się myć. Dzięki tłumaczom możemy im wyjaśnić, że woda nie jest szkodliwa - opowiadała korespondentce RMF Emma, położna w barcelońskiej klinice.

O zatrudnieniu tłumaczy myślą też niektóre przychodnie zdrowia oraz szkoły nauki jazdy. Instruktorzy argumentują, że bez pomocy osoby znającej język nie są w stanie nauczyć przepisów ruchu mieszkańca Maroka czy Chin.