Przywódca Hezbollahu szejk Hasan Nasrallah zagroził uderzeniem na Tel Awiw, jeśli Izrael zaatakuje Bejrut. Powiedział także, że jego bojówki mogłyby zakończyć ostrzał rakietowy Izraela, gdyby państwo żydowskie wstrzymało ataki na obszary w Libanie zamieszkane przez cywilów.

Nasrallah nie powiedział, jakimi pociskami miałby zostać ostrzelany Tel Awiw. Wiadomo jednak, że Hezbollah posiada irańskie rakiety o zasięgu ponad 200 kilometrów. Na wypadek tego ataku w centralnym Izraelu już od kilkunastu dni rozmieszczone są baterie antyrakiet Patriot oraz Arrow. Zdaniem Izraela, gdyby Hezbollah chciał naprawdę ostrzelać Tel Awiw musiałby otrzymać na to zgodę Teheranu. Sytuację na Bliskim Wschodzie śledzi na bieżąco nasz stały korespondent Eli Barbur. Posłuchaj jego relacji:

Po południu izraelskie samoloty rozrzuciły nad południowym Bejrutem ulotki wzywające mieszkańców przedmieść stolicy Libanu do ewakuacji. Według agencji AFP, Izrael zagroził bombardowaniami tej części miasta, w tym terenów, które dotychczas przetrwały ataki.

Nadal trwa zmasowany atak Hezbollahu na północny Izrael. Syreny alarmowe zawyły we wszystkich miastach regionu. Na Izrael spadło ponad 200 pocisków rakietowych. Zginęło co najmniej 8 osób.

W południowym Libanie walczy już ok. 10 tys. izraelskich żołnierzy. Wojsko prowadzi działania na terenie 20 wiosek. W walkach zginęło 3 izraelskich żołnierzy i kilkudziesięciu bojówkarzy Hezbollahu.

Premier Libanu Fuad Siniora poinformował, że w wyniku izraelskiej ofensywy zginęło już co najmniej 900 osób, a ponad 3 tys. libańskich cywilów zostało rannych.

Wciąż nie ma decyzji, kiedy zostanie sformowana międzynarodowa misja stabilizacyjna. Po raz kolejny przełożono spotkanie w Nowym Jorku w tej sprawie. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja oraz inne kraje cały czas ciężko pracują nad osiągnięciem porozumienia w sprawie Bliskiego Wschodu. Liczymy, że uda nam się osiągnąć zawieszenie broni - stwierdził brytyjski premier Tony Blair.