Rządząca w Gruzji partia Gruzińskie Marzenie wycofuje się z ustawy o „agentach zagranicznych”. Przyjęcie przepisów wywołało masowe protesty w położonym na pograniczu Europy i Azji państwie.

W oświadczeniu, które cytuje agencja Reutera, Gruzińskie Marzenie podkreśla, że "bezwarunkowo wycofuje się z ustawy, którą poparło bez żadnych zastrzeżeń". Partia podkreśliła, że konieczne jest ograniczenie "konfrontacji" w społeczeństwie.

Masowe protesty od wtorku

Protesty rozpoczęły się we wtorek. W ciągu pierwszej doby zatrzymano 66 osób. Drugiego dnia zatrzymano 10 osób. Policja używa gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić tłum.

Wczoraj w mediach społecznościowych pojawiły się kadry, na których widać, jak protestujący usiłują wybić szyby w oknach gmachu. Demonstrujący rzucali kamieniami - relacjonowała Interpressnews. Wieczorem ostatecznie usunięto protestujących z alei Rustawelego, przy której znajduje się parlament Gruzji.

Partie opozycyjne wzywają do dalszych protestów

Gruzińskie partie opozycyjne zapowiedziały, że będą nadal manifestować przeciwko rządowi mimo wycofania kontrowersyjnej ustawy o "agentach zagranicznych".

Mobilizacja "nie ustanie, dopóki nie będzie gwarancji, że Gruzja jest zdecydowanie zaangażowana w prozachodni kurs" - oznajmiło kilka partii we wspólnej deklaracji, zapowiadając kolejną demonstrację w czwartek wieczorem.

"Żądamy natychmiastowego uwolnienia dziesiątek manifestantów, którzy zostali zatrzymani" podczas protestów we wtorek i w środę" - napisano w deklaracji.

Co zakłada kontrowersyjna ustawa?

Ustawa o "agentach zagranicznych", zainicjowana przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, w opinii wielu obserwatorów ograniczy wolność mediów i będzie uderzać w społeczeństwo obywatelskie, a jej uchwalenie może oznaczać autorytarny zwrot w polityce władz w Tbilisi. Krytycy ustawy określali ją jako "rosyjską", argumentując, że jej przepisy przypominają prawo przyjęte w 2012 roku w Rosji i wykorzystywane tam do represjonowania środowisk opozycyjnych i niezależnych. Wyrażali też pogląd, że ustawa utrudni lub uniemożliwi wejście Gruzji do Unii Europejskiej.

Wprowadzenie kontrowersyjnej ustawy miało doprowadzić do tego, by wszystkie pozarządowe media, które choćby w 20 procentach finansowane są z zagranicznych pieniędzy, musiały zarejestrować się jako tzw. zagraniczni agenci. Podmiotom, które nie zastosują się do tych przepisów grozić mają wysokie kary finansowe.

Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że ustawy nie podpisze. Solidarność z demonstrującymi i ich europejskimi aspiracjami wyraził prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

We wtorek projekt przyjęto w pierwszym czytaniu.