"Wciąż zbieramy informacje, ale nie widzieliśmy nic, co przeczy wstępnej ocenie prezydenta Dudy, że ten wybuch był najprawdopodobniej wynikiem niefortunnego lądowania w Polsce ukraińskiego pocisku obrony powietrznej" - powiedział szef Pentagonu Lloyd Austin podczas konferencji po wirtualnym spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy. Dodał, że niezależnie od końcowych wyników ostateczną winę za incydent ponosi Rosja.

Jakiekolwiek będą końcowe wnioski, świat wie, że Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność za ten incydent - powiedział szef Pentagonu zaznaczając, że ma pełne zaufanie do polskiego śledztwa.

Odnosząc się do twierdzeń prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, że powodem eksplozji nie była ukraińska rakieta, Austin stwierdził, że śledztwo wciąż trwa, ale informacje USA popierają wstępne wnioski Polski.

Wkrótce poznamy prawdę o wybuchu w Przewodowie?

W spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy uczestniczył również gen. Mark Milley - przewodniczący amerykańskiego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Jak powiedział, dzięki dowodom na miejscu wkrótce będzie możliwe dokładne ustalenie, skąd przyleciała rakieta i pod jakim kątem leciała.

Milley ujawnił, że rozmawiał na temat incydentu ze swoimi odpowiednikami z Ukrainy i Polski, generałami - Wałerijem Załużnym i Rajmundem Andrzejczakiem, ale mimo prób nie był w stanie skontaktować się ze szefem rosyjskiego Sztabu Generalnego gen. Walerijem Gierasimowem.

Podsumowując dyskusje wśród ministrów obrony i szefów sztabów z prawie 50 państw wspierających Ukrainę, Austin i Milley podkreślili, że główne wysiłki pomocy dla ukraińskiego wojska skupiają się na rozbudowie zintegrowanego systemu obrony powietrznej oraz szkoleniu ukraińskich żołnierzy.

Lloyd Austin podziękował m.in. Polsce za przekazanie Ukrainie systemów obrony powietrznej krótkiego zasięgu oraz amunicji artyleryjskiej i czołgowej.

Amerykański generał odniósł się też do swojej wcześniej wygłoszonej oceny o tym, że zima może dać szanse na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu. Jak zaznaczył, mimo wielkich sukcesów ukraińskich ofensyw wokół Charkowa i Chersonia, Ukraina będzie miała znaczne trudności, by całkowicie wypchnąć Rosjan ze swojego terytorium za pomocą środków wojskowych.

"Rosja w tej chwili leży na plecach"

Jak zaznaczył gen. Milley, "wojskowe zadanie fizycznego wykopania Rosjan z Ukrainy jest bardzo trudnym zadaniem".

I nie wydarzy się w ciągu następnych kilku tygodni, chyba że armia rosyjska kompletnie się zapadnie. A to mało prawdopodobne - podkreślił Milley, zaznaczając jednak, że wyjście Rosjan mogłoby być możliwe w drodze negocjacji.

Jednocześnie powiedział, że chce, by Ukraińcy nadal wywierali militarną presję na Rosję, by dodatkowo wzmocnić swoją pozycję.

Rosja w tej chwili leży na plecach. Rosyjskie wojsko okropnie cierpi, dowództwo cierpi naprawdę mocno, ponieśli duże straty, mają wielu zabitych i rannych (...) Więc chcesz negocjować w czasie, kiedy ty masz siłę, a twój przeciwnik jest słaby i może wtedy dojdzie do politycznego rozwiązania. Mówię tylko, że jest taka możliwość - wyjaśniał generał.

Jak zima wpłynie na wojnę?

Zarówno Milley, jak i Austin ocenili, że zima może spowolnić tempo walk, ale nie wygasić je zupełnie. Szef Pentagonu zaznaczył jednak, że w zimowych warunkach to Ukraińcy będą mieć przewagę.

Myślę, że zimowe walki faworyzują Ukraińców, bo przesłaliśmy im ogromne ilości sprzętu zimowego, dzięki krajom takim jak Kanada i innym, które były bardzo, bardzo hojne. Z drugiej strony Rosja walczy w obcym kraju, a Ukraińcy zagrażają jej liniom zaopatrzenia, więc ciężko będzie im dostarczać sprzęt, którego potrzebują do skutecznej walki - analizował Austin.