Premier Ukrainy Julia Tymoszenko spotka się pojutrze w Moskwie z premierem Rosji Władimirem Putinem. Tematem rozmów będzie zażegnanie trwającego już od dwóch tygodni konfliktu gazowego. Szefowie rządów umówili się na spotkanie podczas nocnej rozmowy telefonicznej. Omówili również wówczas koncepcję uregulowania kwestii dostaw gazu dla Ukrainy oraz warunki jego tranzytu przez Ukrainę do państw Unii Europejskiej.

Po telefonicznej rozmowie ukraińska premier przesłała Władimirowi Putinowi telegram z zapewnieniem, że cały rosyjski gaz, wtłoczony przez Rosjan do rurociągów na granicy z Ukrainą, zostanie dostarczony odbiorcom europejskim. Zastrzegła jednakże, że 8 procent surowca zostanie zużyte na potrzeby techniczne. Według zapewnień Tymoszenko, Ukraina ma jednak zapłacić za podtrzymujący ciśnienie w gazociągach gaz techniczny, kiedy tylko podpisane zostaną kontrakty z cenami paliwa dla Kijowa w bieżącym roku.

Już jutro Władimir Putin spotka się natomiast w Niemczech z Angelą Merkel. W przeddzień rozmów niemiecka kanclerz oświadczyła, że poprzez gazowy spór z Ukrainą Rosja wystawia na szwank swoją wiarygodność jako dostawca energii. Jutro będę rozmawiać w tej sprawie z rosyjskim premierem - zapowiedziała.

W rosyjsko - ukraiński konflikt gazowy coraz mocniej angażuje się Polska. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wybierze się po południu z wizytą na Ukrainę, by rozmawiać między innymi w tej sprawie z prezydentem Wiktorem Juszczenką i premier Julią Tymoszenko. Jak podkreślił rzecznik resortu dyplomacji Piotr Paszkowski, minister Sikorski będzie chciał dokładnie poznać stanowisko Ukrainy w sporze o gaz.

Agencja ITAR TASS podała natomiast wcześniej, że Ukraina wznowiła wczoraj wieczorem dostawy gazu ze swoich zbiorników do Mołdawii. Gaz nie płynie jednak nadal dla reszty Europy. Michail Deliagin, rosyjski ekonomista, politolog i działacz antyputinowski winą za to obarcza Kijów. Jak mówi to kompletna brednia, że Ukraińcy nie mogą z powodów technicznych przesyłać gazu Europie.

Ukraina może półtora roku blokować tranzyt i nic. Jej nic nie będzie ekonomicznie, bo będzie korzystała z zapasów gazu. Politycznych konsekwencji też nie będzie, bo Unia Europejska uważa Tymoszenko i Juszczenko za swoich stronników, a Bruksela nie wie, co robić, gdy jej własne marionetki zaczynają ją okradać - mówi Deliagin.