„XX-wieczny kapitalizm zbankrutował!", "Czekamy na antykryzysową receptę mocarstw!" To tytuły z pierwszych stron francuskich gazet, które komentują zorganizowany z inicjatywy prezydenta Francji szczyt G20 w Londynie. Światowi liderzy "mocują się" tam o kształt reform.

Grupa "20" chce w Londynie znaleźć drogi wyjścia z najpoważniejszego od drugiej wojny światowej kryzysu gospodarczego. Wszyscy zgadzają się, że konieczne są reformy systemu finansów, by w przyszłości zapobiec bankructwom banków i innych instytucji finansowych. Ale diabeł tkwi w szczegółach.

Francuski prezydent Nicolas Sarkozy zagroził, że opuści szczyt, jeżeli nie będzie zgody na dogłębną reformę systemu finansowego. Domaga się, by powstała lista tzw. rajów podatkowych, które czekać będą sankcje. Żąda też zaostrzenia kontroli banków, funduszy inwestycyjnych oraz zmiany zasad wynagradzania maklerów – więcej mieliby zarabiać ci, który mają dobre wyniki, nie podejmując ryzyka grożącego bankructwem instytucji finansowej. Jego zdaniem ma to wszystko zapobiec w przyszłości nowym kryzysom finansowym.

Konserwatywny dziennik "Le Figaro" ocenia, że szczyt G20 jest areną swoistego pojedynku między przywódcami Francji i Niemiec a prezydentem USA. Francja i Niemcy, dwie główne potęgi europejskie, idą ręka w rękę, by uzyskać konkretne decyzje, mające przynieść skuteczną regulację międzynarodowego systemu finansowego - zaznacza dziennik. Dodaje, że Obama, podobnie jak brytyjski premier Gordon Brown, opierają się tym żądaniom - zdaniem gazety, pod wpływem presji rodzimych giełd.