Rusza głośny proces właściciela podparyskiej restauracji, który odmówił obsłużenia dwóch kobiet w islamskich chustach. Grożą mu za to trzy lata więzienia i 45 tysięcy euro grzywny. Oskarżony dostał też niezliczone listy z pogróżkami od muzułmanów. Jego adwokaci alarmują, że życie ich klienta „stało się piekłem”.

Właściciel restauracji w imigranckim getcie Tremblay-en-France pod Paryżem wytłumaczył, że był zszokowany serią zamachów terrorystycznych we Francji i dlatego odmówił obsłużenia dwóch kobiet w islamskich chustach. Wyjaśnił, że chusty zakrywające włosy i szyje są dla niego symbolem zniewolenia muzułmańskich kobiet.

Został nie tylko natychmiast zaskarżony do sądu przez islamskie organizacje pod zarzutem dyskryminacji religijnej i rasizmu. Młodzieżowe bandy z imigranckiego getta zmusiły go również do publicznych przeprosin grożąc podpaleniem jego domu. Zaczął dostawać tyle listów od osób grożących śmiercią jemu samemu i jego rodzinie, że poczta odmówiła mu ich dostarczania, bo nie mieściły się w torbach listonoszy - musiał je odbierać w urzędzie pocztowym. W końcu zastraszony musiał się wyprowadzić, zapowiedział też zamknięcie restauracji.

Jego adwokaci przyznają, że ich klient popełnił błąd odmawiając obsłużenia dwóch kobiet w islamskich chustach. Jednocześnie jednak sugerują, że krytykowanie islamu stało się we Francji niemożliwe.

(mal)