Francuski prezydent otrzymał podwyżkę. Pensja Nicolasa Sarkozy’ego, niespełna sześć miesięcy po jego nominacji, została na mocy decyzji parlamentu potrojona. Od 1 stycznia 2008 r. prezydent będzie otrzymywał zamiast dotychczasowych 6000 euro aż 19331 euro netto.

Najważniejszym aspektem wczorajszej decyzji francuskiego parlamentu nie jest jednak sama podwyżka, ale zapisanie jej w prawie. Porzucono tym samym długoletnią praktykę, zgodnie z którą prezydent osobiście ustalał swoje wynagrodzenie.

O prawne uregulowanie prezydenckiej pensji apelował sam Sarkozy, uważając, że zapewni to większą przejrzystość i jawność jego dochodów. Nową pensję prezydenta wpisano do poprawki do budżetu na 2008 r.

Poprzednik Sarkozy'ego Jacques Chirac formalnie zarabiał miesięcznie 6700 euro brutto, jednak dodatkowo otrzymywał emerytury za uprzednio sprawowane urzędy, wynoszące łącznie około 20 000 euro. Tymczasem w myśl uchwalonej wczoraj poprawki do budżetu, pensja Sarkozy'ego wyklucza wszelkie inne formy dochodu, także emerytury.

Jednocześnie francuscy deputowani potroili budżet Pałacu Elizejskiego z obecnych 32 mln euro do 100 mln euro. Wiąże się to jednak z uproszczeniem finansowania pałacu prezydenckiego m.in po przez umieszczenie na liście płac wszystkich pracujących tam ludzi. Dotychczas większość z nich była podnajmowana od różnych ministerstw.

Część socjalistycznej opozycji skrytykowała podwyżkę, twierdząc, że daje ona zły przykład Francuzom, zaniepokojonym spadkiem ich siły nabywczej. W parlamencie jednak zmiana w budżecie została przyjęta niemal jednogłośnie.

Dziennik "Le Figaro" podkreśla, że zwiększone uposażenie Sarkozy'ego wciąż ustępuje pensji prezydenta USA George'a W. Busha, kanclerz Niemiec Angeli Merkel, czy też brytyjskiego premiera Gordona Browna.