W domu 22-letniego Matti Huhani Saari, który w szkole zawodowej w zachodniej części Finlandii zastrzelił dziesięć osób, policja znalazła list. Nie ujawniono jednak jego treści. Mężczyzna wtargnął do szkoły wczoraj przed południem; zaczął strzelać do uczniów, potem chciał podpalić budynek a na końcu próbował się zabić. W ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie zmarł.

Policja kontaktowała się z nim dzień wcześniej, po tym jak umieścił on w Internecie film, na którym widać jak bawi się bronią. W filmie pojawia się hasło: "Całe życie to wojna. Całe życie to ból". Mężczyzna nie został jednak wówczas zatrzymany.

Przed południem we wtorek 22-letni mężczyzna wtargnął do szkoły; był ubrany na czarno, miał przy sobie dużą torbę. Wszedł do klasy i zaczął strzelać. Przyniósł też bombę - powiedziała nam pracownica biura prasowego polskiej ambasady w Finlandii:

Gdy zaczął strzelać, w szkole wybuchła panika. Od rana było tam około 200 uczniów, w jednym z pomieszczeń wybuchł pożar. Szkolę otoczyła policja, uczniów ewakuowano. Wtedy osaczony napastnik próbował popełnić samobójstwo. Już po wszystkim. (...) Zabił się - mówił w południe burmistrz Kauhajoki Antti Rantakokko. Ale jak poinformowała policja, szaleniec przeżył. Ciężko rannego odwieziono do szpitala w Tampere. Zmarł po kilku godzinach. Szkolny woźny powiedział telewizji YLE, że słyszał kilkadziesiąt strzałów oddanych w krótkich odstępach czasu. Jego zdaniem, napastnik strzelał z broni automatycznej.

Miejscowość, w której doszło do tragedii, do tej pory była cichym i spokojnym miastem - usłyszeliśmy w ambasadzie.

Finlandia jest w szoku, bo to już druga w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy taka tragedia. W listopadzie zeszłego roku 18-letni Fin zastrzelił w szkole w miejscowości Tuusula dwóch pracowników i sześcioro uczniów, po czym popełnił samobójstwo.

Agencja Associated Press odnotowuje, że w rękach prywatnych jest w Finlandii 1,6 miliona sztuk broni palnej. Więcej broni mają (w stosunku do liczny ludności) tylko Amerykanie i Jemeńczycy.